Najcięższe więzienia Ameryki. Sezon 1, Odcinek 1 < > Inferno. Inferno. Thriller Profesor Robert Langdon budzi się w jednym z florenckich szpitali. Z przerażeniem
12 najcięższych więzień świata Data utworzenia: 29 czerwca 2015, 14:00. W tych więzieniach nie ma mowy o godności i prawach. To są miejsca, w których skazani przebywają w ekstremalnych warunkach. Czy słusznie? Guantanamo Bay Prison Foto: Zuma 12 najcięższych więzień świata To w nich przetrzymywano zarówno królów jak i biedaków, pisarzy, gangsterów, a nawet późniejszych laureatów Pokojowej Nagrody Nobla. Były miejscem odbywania zasłużonej kary, ale także narzędziem walki politycznej. Jedne owiane są mroczną sławą, inne stały się pomnikami historii. Zamieszkiwali je znani, jak choćby Al Capone, czy Markiz de Sade. Część z tych zakładów działa do dzisiaj, niektóre zostały zburzone, a niektóre stały się atrakcją turystyczną. ALCATRAZ Alcatraz – wyspa w zatoce San Francisco. W języku hiszpańskim zwana jest Wyspą Głuptaków, a w angielskim nazywana także Skałą. Znajduje się na niej nieczynne już więzienie o zaostrzonym rygorze, działające od 1934 do 1963 roku. Zamknięte zostało głównie z powodu wysokich kosztów utrzymania. Oficjalnie przez 29 lat działalności więzienia żadnemu więźniowi nie udało się z niego uciec, choć odnotowano aż 14 prób z udziałem 34 więźniów, w tym dwóch, którzy próbowali uciec dwa razy; sześciu uciekinierów zastrzelono, dwóch utonęło, pięciu nie odnaleziono, pozostałych złapano. Dwóch wydostało się z wyspy, ale zostało pojmanych, jeden w 1945, drugi w 1962 roku. Podczas najsłynniejszej próby ucieczki w dniu 11 czerwca 1962 roku trzech uciekinierów (Frank Morris oraz bracia John i Clarence Anglinowie) zdołało wydostać się za mury więzienia. Przeprowadzono zakrojone na szeroką skalę poszukiwania, aby odnaleźć zbiegłych więźniów. Stróże prawa byli pewni, że odnajdą ich ciała, ale nigdy im się to nie udało. Na podstawie opowieści o tych ucieczkach powstało kilka filmów, Ucieczka z Alcatraz z Clintem Eastwoodem. Fakt, że po upływie wielu lat nie ma o uciekinierach żadnej wieści, pomimo że wyjawienie informacji o ich losach gwarantowałoby sławę i pieniądze, zdaje się świadczyć, że żadna z ucieczek nie była udana. Przez lata Alcatraz budziło postrach wśród przestępców, krążyły o nim legendy, powstały o nim filmy i książki. Początkowo nadzór nad nim sprawowało wojsko. Było to pierwsze amerykańskie więzienie do odbywania długich kar i szybko zyskało sobie sławę niezwykle ciężkiego. Więźniów dzielono na trzy kategorie. Skazańcy podlegający najsurowszym rygorom nie mogli mieć widzeń, czytać, otrzymywać listów, czasem nawet nie mogli mówić. Złamanie któregokolwiek z zakazów skutkowało przypięciem ciężkiej kuli do nogi, ścisłą dietą, izolacją i najcięższymi pracami karnymi. W 1934 roku wojsko przekazało wyspę ministerstwu sprawiedliwości i zmienione zostało na więzienie ogólnopaństwowe przeznaczone dla najbardziej niebezpiecznych gangsterów. Miało stać się przestrogą i ostrzeżeniem dla przestępców. Zobacz także BASTYLIA Historyczne więzienie zwane Bastylią pierwotnie było XIV-wiecznym zamkiem mieszczącym się pod Paryżem. Pełnił on funkcję barbakanu broniącego bramy św. Antoniego prowadzącej do miasta. Z biegiem czasu utracił znaczenie obronne i od XVII wieku utworzono tu ciężkie więzienie. Początkowo w skład Bastylii wchodziły cztery wieże, ale za panowania Ludwika XVI rozbudowano ją o kolejne cztery. Najbardziej znanymi więźniami byli Markiz de Sade, Wolter czy tajemniczy Człowiek w Żelaznej Masce, postać tyleż autentyczna, co legendarna. Postać ta często utożsamiana była z włoskim dyplomatą Machiavellim lub Wolterem, a nawet z bratem bliźniakiem samego króla Ludwika XVI. Bastylia stała się symbolem ucisku ludu paryskiego. Podczas rewolucji francuskiej 14 lipca 1789 roku zdobyto zamek. Uwolniono wtedy zaledwie kilku więźniów, głównie szaleńców i drobnych przestępców, ale wydarzenie to urosło do miana symbolu. Bastylia ostatecznie została zburzona, a 14 lipca uznano świętem narodowym Francuzów. ROBBEN ISLAND Wyspa Robben leży w Zatoce Stołowej, u wybrzeży kontynentu afrykańskiego, na północ od Kapsztadu w RPA. Od początku kolonizacji wykorzystywana była jako miejsce zsyłek, na wyspie utworzono kolonię trędowatych, chorych psychicznie i żebraków. Podczas II wojny światowej założono tam bazę wojskową. W 1960 roku przekształcono ją w więzienie będące swego czasu najcięższą kolonią karną w kraju służącą władzom Apartheidu. Najbardziej znanym więźniem Robben Island był osadzony w 1962 r. i skazany na karę dożywotniego więzienia Nelson Mandela, przyszły prezydent RPA i noblista. Mandela odsiedział łącznie ponad 27 lat, a zwolniony został dopiero w 1990 roku. Dzisiaj w dawnych murach więzienia Robben zorganizowano muzeum, a z Kapsztadu kursują specjalne statki wycieczkowe wożące turystów. W 1999 roku organizacja UNESCO wpisała wyspę na listę światowego dziedzictwa kultury. Wyspę przekształcono w rezerwat przyrody dla ochrony zamieszkujących ją różnych gatunków ptaków. SAN QUENTIN Więzienie w Stanach Zjednoczonych położone nad Zatoką San Francisco. Jest to najstarsze kalifornijskie więzienie. Trafiają tutaj najgorsi przestępcy z najcięższymi wyrokami, głównie z dożywociem lub karą śmierci. Najczęstszymi gośćmi tutaj są seryjni mordercy, gwałciciele, psychopaci, członkowie gangów, porywacze itp. – mieszanka wybuchowa. Więzienie podzielone jest na bloki – Mały Wietnam, Dolina Śmierci i Rafa Koralowa. Może pomieścić 6 tysięcy więźniów, których pilnuje 1,5 tysiąca strażników. Walki między członkami więziennych ugrupowań są na porządku dziennym. Wyrok w San Quentin odsiadywali Charles Manson, Sirhan Bishar Sirhan czy Richard Ramirez. Jak wygląda San Quentin od środka, można zobaczyć w teledysku zespołu Metallica do piosenki ” i przy okazji posłuchać dobrej muzyki. BANG KWANG Tajlandzkie więzienie znane pod uroczą nazwą Bangkok Hilton. Do przeludnionego więzienia trafiają najgorsi przestępcy, którzy pierwsze miesiące swojej kary odbywają, będąc skutymi kajdanami. Warunki, jakie mają tu więźniowie, nie należą do najlepszych. Wyżywienie jest bardzo ubogie, w więzieniu panoszą się choroby, a o pomocy lekarskiej nie ma mowy. Osoby, które trafiają do celi śmierci, cały wyrok odsiadują w kajdanach, a o wykonaniu wyroku dowiadują się dwie godziny przed egzekucją. Całość otoczona jest sześciometrowym murem i zajmuje 33 ha. RIKERS ISLAND To główny kompleks więzienny Nowego Jorku. Nosi nazwę od wyspy, na której się znajduje. Położony między dzielnicą Queens a Bronxem. Więzienie może pomieścić ponad 12 tys. więźniów, przy jego obsłudze pracuje do 9000 tys. strażników. Dźgnięcia nożem, pobicia, brutalne traktowanie ze strony strażników charakteryzuje to więzienie. Jest to wylęgarnia przemocy i agresji. ADX FOLORENCE SUPERMAX Jest to amerykańskie więzienie federalne w stanie Kolorado. Wybudowane w połowie lat 90, należy do najnowocześniejszych w USA. Więzienie o maksymalnym poziomie bezpieczeństwa, wypełnione czujnikami ruchu, kamerami i elektroniką określane jako supermax. Więźniowie siedzą w pojedynczych celach, gdzie wszystko jest z betonu. Lustro w celi to wypolerowana stal, z okien widać tylko niebo, a spacerniak to coś, co przypomina głęboki basen. Więźniowie praktycznie nie mają kontaktu ze strażnikami, w celi przesiadują do 23 godzin na dobę, przysługuje im jedna 15-minutowa rozmowa telefoniczna w miesiącu, a za dobre sprawowanie mogą słuchać radia lub oglądać czarno-białą telewizję. Z więzienia nikt nigdy nie uciekł, ani nie podjął próby ucieczki. Więźniowie próbowali jednak strajków głodowych, aby zwrócić uwagę na warunki, w jakich przebywają. W kompleksie jest miejsce dla 490 najgroźniejszych przestępców. Swój wyrok odsiadują tutaj najgorsi przestępcy Stanów Zjednoczonych, w tym Ted Kaczynski, a także islamscy terroryści związani z zamachami na World Trade Center. LA SANTE Francuskie więzienie w Paryżu, które posiada między innymi oddział dla VIP-ów i o zaostrzonym rygorze. Zbudowane w 1867 roku, podzielone było na cztery bloki, w których przebywali więźniowie o odmiennej narodowości i kolorze skóry. Warunki bytowe więźniów nie należały do najlepszych, do tego przeludnienie i braki kadrowe w służbie więziennej sprawiały, że odsiadywanie wyroku nie było przyjemnym doświadczeniem. Obecność szczurów w celach była normalnym zjawiskiem. Wykorzystywanie słabszych więźniów i gwałty doprowadziły do 122 samobójstw w 2002 roku. DIYARBAKIR Więzienie to znajduje się w Turcji, znane z tego, że kto tam trafił, nie wychodził z niego żywy. Wybudowane 1980 roku, mieści ponad 700 więźniów. W okresie zwanym „okresem barbarzyństwa” lub „piekłem Diyarbakir” od 1981 do 1984 roku 34 więźniów odebrało sobie lub straciło życie z powodu tortur psychicznych i fizycznych praktykowanych w tym więzieniu. Więzienie funkcjonuje do dziś. LA SABANETA Więzienia w Wenezueli należą do najbrutalniejszych na świecie. Spośród nich jedno wyróżnia się najbardziej – jest to La Sabaneta, gdzie przemoc jest na porządku dziennym, choroby przerzedzają szeregi skazańców, brak jest tam jakiejkolwiek opieki medycznej oraz brakuje jedzenia. W La Sabanecie cholera doprowadziła do śmierci 700 więźniów, a w 1994 roku zamieszki przyniosły śmierć około 100 osadzonym. Samo więzienie może pomieścić do 15 tys. osób, jednak jego populacja to prawie 25 tys. ludzi. Na jednego strażnika przypada około 150 więźniów. TADMOR Więzienie Tadmor położone na syryjskiej pustyni to prawdziwe piekło na ziemi. Wybudowane na miejscu wojskowych baraków. Znane z ciężkich warunków, nieprzestrzegania praw człowieka, tortur i egzekucji. W 1980 roku doszło do masakry więźniów, kiedy to uzbrojeni żołnierze wylądowali w Tadmor i wymordowali 500 osadzonych, jako przestrogę dla obywateli za nieudany zamach na prezydenta Syrii. CARANDIRU Jest to największe więzienie w Sao Paulo, w którym jednocześnie przebywa do 30 000 tys. więźniów. Znajduje się w dzielnicy Carandiru, stąd jego nazwa. W 1992 roku doszło do masakry, gdzie zginęło 111 skazańców z ręki policjantów tłumiących protest więźniów. W 2002 roku więzienie zostało zamknięte, a następnie wyburzone. Uważa się, że w 46-letniej historii więzienia doszło do ponad 1300 zgonów. Oprócz wszechobecnej przemocy, więzienie charakteryzowała epidemia AIDS, gdzie 1 na 5 osadzonych był nosicielem wirusa HIV. /8 Najcięższe więzienia Zuma Guantanamo /8 Najcięższe więzienia Zuma ROBBEN ISLAND /8 Najcięższe więzienia Robert Galbraith / Reuters Alcatraz /8 Najcięższe więzienia Zuma Więzienie KGB /8 Najcięższe więzienia Zuma Robben Island Prison /8 Najcięższe więzienia East News Bastylia /8 Najcięższe więzienia East News /8 Najcięższe więzienia Wikipedia Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Zrealizowany w formie reportażu film poświęcony jest problemowi Czeczenów licznie dołączających do tzw. Państwa Islamskiego. Jego twórcy opowiadają też o samej Czeczeni pod rządami Ramzana Kadyrowa, w której skupiają się w najbardziej skrajnej formie wszystkie niepokojące zjawiska występujące w Rosji: radykalizm, lekceważenie prawa, przemoc, korupcja, kult
"Zamki" i "Półotworki", czyli w gwarze więziennej zamknięte i półotwarte zakłady karny. Do tych pierwszych trafiają przestępcy dużego kalibru. Sprawdź, które polskie więzienia znajdują się na tej liście. (Fot. Służba więzienna, MW) 10 Zobacz galerię Onet 1/10 Onet ZK Wronki - zamknięty dla recydywistów, z oddziałami: półotwartym i terapeutycznym dla skazanych z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi lub upośledzonych umysłowo, a także z uzależnieniem od alkoholu albo innych środków odurzających lub substancji psychotropowych. Liczba osadzonych: 1475 (dane z 2/10 Onet ZK Czarne - zamknięty, dla mężczyzn odbywających karę po raz pierwszy. Z oddziałem zakładu karnego typu zamkniętym dla recydywistów i oddziałami: zakładu karnego typu półotwartego dla recydywistów, oddziałem aresztu śledczego, oddziałem terapeutycznym dla osób z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi lub upośledzonych umysłowo. Liczba osadzonych: 1429 3/10 Onet ZK Strzelce Opolskie Nr 1 - zamknięty przeznaczonym dla skazanych mężczyzn. Z oddziałami: dla młodocianych, odbywających karę po raz pierwszy, chorych na cukrzycę insulinozależną. Liczba osadzonych: 1423 4/10 Onet ZK Sztum - zamknięty dla mężczyzn recydywistów. Z oddziałami: półotwartym, dla osadzonych stwarzających poważne zagrożenie społeczne lub bezpieczeństwa zakładu, terapeutycznym dla skazanych z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi lub upośledzonych umysłowo. Liczba osadzonych: 1008 5/10 Onet ZK Potulice - zamknięty, dla mężczyzn odbywających karę po raz pierwszy, kobiet i mężczyzn podlegających leczeniu szpitalnemu w oddziałach hepatologicznym oraz gruźliczym i chorób płuc, tymczasowo aresztowanych i skazanych chorych na cukrzycę insulino zależną. Z oddziałami: aresztu śledczego dla mężczyzn, zamkniętego dla młodocianych, działu terapeutycznego dla skazanych z niepsychotycznymi zaburzeniami psychicznymi lub upośledzonych umysłowo oraz działu terapeutycznego dla skazanych uzależnionych od alkoholu. Liczba skazanych: 1410 6/10 Onet ZK Włocławek - zamknięty dla mężczyzn odbywających karę po raz pierwszy. Z oddziałami: aresztu śledczego, zamkniętego dla młodocianych, półotwartego dla odbywających karę po raz pierwszy, półotwartego dla młodocianych, dla osadzonych wymagających osadzenia w wyznaczonym oddziale lub celi aresztu śledczego lub zakładu karnego, w warunkach zapewniających wzmożoną ochronę społeczeństwa i bezpieczeństwa aresztu lub zakładu oraz terapeutyczny dla osadzonych uzależnionych od środków odurzających lub substancji psychotropowych. Liczba osadzonych: 1243 7/10 Onet ZK Wrocław Nr 1 - zamknięty, dla odbywających karę po raz pierwszy. Z oddziałami: aresztu śledczego dla mężczyzn, aresztu śledczego dla kobiet, terapeutycznego dla mężczyzn uzależnionych od środków odurzających lub substancji psychotropowych i od alkoholu, zamkniętego dla młodocianych oraz półotwartego dla dorosłych mężczyzn. Liczba osadzonych: 1360 8/10 Onet ZK Warszawa-Białołęka - zamknięty dla odbywających karę po raz pierwszy z oddziałami: aresztu śledczego, typu zamkniętego dla młodocianych oraz typu półotwartego dla odbywających karę po raz pierwszy. Liczba osadzonych: AŚ - 1535 ZK - 614 9/10 Onet ZK Kamińsk - zamknięty z oddziałem półotwartym Liczba osadzonych: 1286 10/10 Onet ZK Nowogard -jednostka typu zamkniętego przeznaczoną do odbywania kary przez mężczyzn recydywistów penitencjarnych. Ponadto wyznaczone są w zakładzie oddziały: aresztu śledczego, zakładu karnego typu zamkniętego dla odbywających karę po raz pierwszy, skazanych recydywistów skierowanych do oddziału terapeutycznego dla osób uzależnionych od środków odurzających lub psychotropowych, Data utworzenia: 2 listopada 2012 10:08 To również Cię zainteresuje Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Znajdziecie je tutaj.
W latach 1939-1944 podczas II wojny światowej, było to najgorsze oraz największe niemieckie więzienie na terenie okupowanej Polski. W tym okresie przez Pawiak przeszło około 100 tysięcy osób, z czego około 37 tysięcy zostało zamordowanych,. Około 60 tysięcy więźniów politycznych wywieziono w 95 transportach do obozów PIEKŁO ZBRODNIARZY ANDRIEJ SKROBOT, MICHAIŁ CIMMERING Rosyjski Sing-Sing Czarny delfin to najcięższe więzienie w Rosji. Skazani na dożywocie zwyrodnialcy są tu potulni jak baranki. Zakład JUK-25/6, zwany popularnie Czarnym delfinem, to największa w Rosji kolonia karna przeznaczona dla więźniów odbywających kary dożywotniego więzienia. Znajduje się ona w niewielkim miasteczku Sol-Ileck w obwodzie orenburskim (południowy Ural) i może pomieścić tysiąc skazanych. Obecnie w zakładzie przebywa 505 więźniów, w większości skazanych po 1996 roku, już w czasie obowiązywania moratorium na karę śmierci. Na terenie kolonii wznoszą się trzy trzypiętrowe bloki. Wśród nich jest budynek z czerwonej cegły z masywnymi dębowymi drzwiami ozdobionymi dziwacznymi rysunkami. Na wprost wejścia - dwie niewielkie fontanny z figurkami czarnych delfinów. Strażnicy nazywają ten budynek czerwonym blokiem; opowiadają, że zbudowano go jeszcze w początkach XX wieku. By dostać się do czerwonego bloku, trzeba przejść przez kilkoro drzwi z elektromagnetycznymi zamkami. Potem żelazna klatka-śluza. Szczęk zamków, zgrzyt metalu. Wokół osobliwy, nie dający się zidentyfikować zapach. Gniazdo "os" Na piętrze czerwonego bloku najzwyklejszy więzienny widok, cele po obu stronach korytarza. W każdej siedzi czterech więźniów. Są to w ogromnej większości wielokrotni mordercy. Zastępca naczelnika kolonii ds. wychowawczych Aleksiej Trybusznoj nazywa ich "osami". Od słowa "osużdionnyje". Więc nie więźniowie nawet - skazańcy. Dokładniej jeszcze, dobitniej: "smiertniki", czyli skazani na śmierć. Jeśli uda się po cichutku odsłonić judasza, tak by "osy" nie zauważyli tego, można niepostrzeżenie wtargnąć w ich zamknięty świat. Ktoś z zadumą spogląda w okno, przez które ledwie widać smużkę nieba, ktoś inny bez ustanku chodzi wzdłuż ściany, odmierzając sześć i pół kroku. Inni jeszcze, skurczeni na taborecie, pilnie coś piszą... Jeśli jednak metalowa osłonka judasza brzęknie, "osy" momentalnie zastygają w pełnej oczekiwania postawie. Dość uchylić okienka dla podawania jedzenia, by wszyscy w celi automatycznie przyjęli "postawę wyjściową": z rozmachu biją głową w najbliższy mur na wysokości kolan, podnoszą ręce z rozczapierzonymi palcami, zamykają oczy i otwierają usta. Klatka w klatce W takiej pozie oczekują na rozkazy. - Do raportu! - pada komenda. Starszy celi, nie zmieniając pozycji, pospiesznie raportuje: nazwisko, paragraf, kto za jakie czyny skazany. Im szybciej raportuje starosta, tym krócej "osy" z jego celi będą stali w niewygodnej pozycji. - Dlatego chłopcy mają formułę raportu wykutą na blachę, niczym tabliczkę mnożenia - uśmiecha się oficer. I wydaje komendę: Cela do przeglądu! Na ten rozkaz skazańcy po kolei podbiegają do kraty, oddzielającej drzwi celi od jej "części mieszkalnej" i stają z rękami założonymi za plecy. Dyżurny strażnik zakłada im kajdanki. Pada komenda do wyjścia z celi. Czwórka więźniów z zamkniętymi oczyma wybiega na korytarz i znów przyjmuje postawę wyjściową. Wszystkich przeszukuje się drobiazgowo. Postronnemu widzowi cała ta procedura wydaje się straszna i zabawna jednocześnie: zwaliste chłopy niczym cyrkowe pieski reagują na każdą komendę "pogromcy" w osobie więziennego strażnika. Cela. Wewnątrz betonowego pomieszczenia - coś w rodzaju żelaznej klatki: kraty oddzielają zamkniętych tam ludzi od drzwi i od okna. Metalowe łóżka w dwu poziomach przymocowane z obu stron do ścian, umywalnia, muszla klozetowa. Kołdry na łóżkach idealnie wyrównane. - Skazani wygładzają kołdry tak długo, aż nie widać na nich choćby jednej zmarszczki. Trwa to wiele godzin i wygląda jakby "osa" grał na pianinie - wyjaśnia naczelnik Trybusznoj. Na jednej ze ścian - półeczka. Na niej - kilka książek (przeważnie o treści religijnej) i rodzinne fotografie. Obok umywalni - płócienny woreczek, z którego wystaje kiełkujący czosnek, największy delikates w kolonii. Regulamin snu Naczelnik poleca "osom" wrócić do celi. - Rozkaz, obywatelu naczelniku! - chórem krzyczą skazańcy i jeden po drugim, w ustalonej kolejności, wbiegają do środka. Zasady zachowania zarówno więźniów jak i strażników są szczegółowo określone. Chorobę któregoś ze skazanych starosta sygnalizuje specjalnym przyciskiem - na tablicy w korytarzu pojawia się numer celi. Jeśli zaś więźniom zrobi się duszno, to mogą dostać specjalną tyczkę, przypominającą strażacki bosak, którą można uchylić okno. Zaś uchylając okno "osy" mają obowiązek chórem co sił w płucach krzyknąć: Dziękujemy, obywatelu naczelniku! Mieszkańcy Sol-Ilecka opowiadają, że tuż przed Nowym Rokiem murami miasta wstrząsnął ten właśnie gromki okrzyk: Spasibo, grażdanin naczalnik! Okazało się, że naczelnik kolonii podpułkownik Roman Abdiuszew złożył swoim podopiecznym życzenia noworoczne. Na nic więcej regulamin nie pozwala. Żadnych świątecznych posiłków, żadnych frykasów. "Osa" także śpi zgodnie z regulaminem - z głową od strony drzwi, nie zasłaniając twarzy i przy stosunkowo jaskrawym świetle. Jeśli ktoś we śnie naciągnie kołdrę na głowę, to niezwłocznie rozlegnie się komenda strażnika i wszyscy czterej lokatorzy celi zajmą pozycję wyjściową. - U nas wszyscy są doskonale zaznajomieni z nocnym regulaminem, praktycznie jednak incydenty nie zdarzają się - mówią strażnicy. O sposobach rozpoznawania nastrojów więźniów naczelnicy kolonii nie chcą mówić. Jasne jest jednak, że w użyciu są metody wywiadowcze. Pośrednio świadczy o tym fakt, że z rzadka niektórych więźniów przenosi się z jednej celi do drugiej. - Zwyczajna niezgodność charakterów - mówią oficerowie służby więziennej. - Przecież nawet kosmonauci czasami się kłócą. Zastrzegają jednocześnie: Tu wszyscy są równi i będą siedzieć w tej celi, do której ich wsadzimy. Robotnicy, kołchoźnicy... W Czarnym delfinie odbywają karę najróżniejsi ludzie: robotnicy, kierowcy, milicjanci, dezerterzy, prokuratorzy, terroryści, kołchoźnicy i włóczędzy. Jest nawet jeden agent służby kontrwywiadu. Były. Wszyscy są tu byli. I wszystkich łączy przeszłość. Wcześniej ci ludzie pozbawili życia setki ludzi. Na przykład były majster ze szkoły zawodowej Siergiej Szipiłow zabił 12 kobiet. Zaś Oleg Rylkow, ojciec maleńkiej córeczki, ma na swoim sumieniu 37 ośmio-, dziewięcioletnich dziewczynek. - Wiecie, co z takim zrobiliby w zwykłym więzieniu? - mówią strażnicy z zakładu. - Z miejsca rozerwaliby go na strzępy. Strażnicy z Czarnego delfina nie wykluczają, że ktoś z krewnych ofiar może zechcieć je pomścić. Na przykład zastrzelić w chwili przyjazdu do kolonii. - Staramy się zapewnić bezpieczeństwo zarówno sobie jak i swoim "klientom" - mówi pułkownik Trybusznoj. - Kiedy przywożą skazanych, muszą oni przejść przez dziedziniec, który jest widoczny z okien najbliższych domów mieszkalnych. Dlatego nakładamy im na głowy worki - żeby nie było wiadomo, kogo prowadzimy. Z workiem na głowie przyszedł do JUK-25/6 jeden z jego pierwszych lokatorów, znany pod pseudonimem Czerwoniec, recydywista Siergiej Madujew. Zyskał on sobie rozgłos dzięki filmowi "Więzienny romans", który opowiada o tym, jak Madujew rozkochał w sobie panią prokurator, by mu pomogła w ucieczce z więzienia, która zresztą nie powiodła się. W Czarnym delfinie o tym wydarzeniu mają swoje zdanie: Tam nie było nawet cienia miłości. Po prostu przekupił tę damulkę. I nie trzeba z niego robić jakiegoś tam Robin Hooda: bandyta i tyle - mówi Roman Abdiuszew, przypominając, jak Czerwoniec bezlitośnie obchodził się ze starcami i kobietami. Siergiej Madujew zmarł w kolonii w 2000 roku. Ale i tak "znakomitości" w zakładzie JUK-25/6 nie brak... Ludożerców dwóch Początkowo z 42-letnim Władimirem Nikołajewem z Nowoczeboksarska nikt nie chciał siedzieć w jednej celi; było nie było - ludożerca. Lecz w Delfinie okazało się, że jest posłuszną "osą". - Dam wam spokój, ale i wy dajcie mi również - powiedział swoim współmieszkańcom. Ludożerca to wątły chłopina, chętnie opowiadający o swoich makabrycznych uczynkach. Kilka lat temu po pijanemu uderzył kompana od flaszki i zasnął przy stole; rano okazało się, że kumpel nie żyje. W łazience morderca porąbał zwłoki, kawałek zaś ugotował i wieczorem poczęstował gości ludzkim mięsem. Po kilku miesiącach sytuacja powtórzyła się. Tym razem ludożerca także zaprosił kumpli na ucztę, sobie jednak pozostawił serce, nerki i wątrobę ofiary; jak wyznaje bardzo mu smakowały i dlatego nie chciał się nimi z nikim dzielić. Nikołajew opowiada o tym z leciutkim uśmieszkiem. Nie skrywa, że część mięsa sprzedał na bazarze. - Mówiłem kupującym, że to mięso kangura - opowiada. - Niedużo sprzedałem, jakieś pięć kilo. Za zarobione w ten sposób pieniądze kupił denaturat, a wieczorem ugotował jako zakąskę pierogi. Pierogi z mięsem... Marzenie o Czeczenii W kolonii siedzi jeszcze jeden ludożerca - Siergiej Maslicz. Wielokrotny recydywista w czasie przedostatniej odsiadki udusił współwięźnia, a potem zaostrzonym metalowym wkładem do długopisu poćwiartował zwłoki. Serce, żołądek i wątrobę ugotował w puszce po konserwach w warsztatach więziennych. W Delfinie prawdopodobnie będzie odbywał karę dożywotniego więzienia Salman Radujew. Zanim jednak tu dotrze, najsławniejszym mudżahedinem jest Salaudin Temirbułatow, znany jako Traktorzysta. W swoim czasie cały świat obiegła kaseta wideo z nagraną egzekucją rosyjskiego żołnierza dokonaną rękami Salaudina. Na teczce z aktami Traktorzysty znajduje się napis: "Skłonny do ucieczki i brania zakładników". Ale w kolonii opinię ma doskonałą: To jest bodajże nasz najbardziej zdyscyplinowany więzień. W wolnych chwilach z niesłychaną gorliwością poleruje szmatkami mosiężny kran wodociągowy, który już teraz błyszczy tak, jakby był ze złota. Bóg kocha wszystkich Temirbułatow nie wygląda na wojownika dżihadu, zuchwałego dowódcę bandy zbirów. Na tym niewysokim chudym mężczyźnie więzienna bluza wisi niczym na strachu na wróble. Dopiero w zakładzie nauczył się jako tako mówić po rosyjsku. Twierdzi, że żadnych zbrodni nie popełnił, zaś zamordowany Rosjanin zgwałcił i zabił moją siostrę. Traktorzysta ma nadzieję na zwolnienie z więzienia. W przypadku aktu łaski chce wrócić do Czeczenii i pracować w swoim zawodzie. - Jestem przecież tylko prostym kołchoźnikiem - tłumaczy. W kolonii przebywają wyznawcy praktycznie wszystkich religii. Choć to dziwne, doskonale ze sobą współżyją. I czekają wszyscy na duchownych, którzy od czasu do czasu przyjeżdżają do Czarnego delfina, by przez radio wygłaszać religijne pogadanki i kazania. Dla jednych "os" jest to przeżycie religijne, dla innych - wyjątkowo dozwolona rozrywka. I jedni, i drudzy słuchają kapłana z niesłychaną uwagą. Ponieważ jest on jedyną osobą, która nie każe "osom" recytować wyuczonych na pamięć słów raportu, lecz mówi, że on także jest człowiekiem. - Na tym świecie nie ma ludzi bez grzechu, Bóg nie przekreśla nikogo - twierdzi ewangelicki pastor Nikołaj Surowiatin, były nauczyciel. Tę prawdę chce przekazać swoim owieczkom, przekonując ich przez mikrofon, że pragnie wszystkich ocalić dla wieczności. Ale żaden z dożywotnich nie ma prawa osobiście rozmawiać z pastorem. Wielu jednak wierzy, że w Czarnym delfinie będą mogli zmazać swoje winy. Jak mówi jeden z nich: Kogo Bóg kocha, tego też karze. Karać może także w ten sposób, że "osa" nie otrzyma paczki lub listu. Specjalny więzienny cenzor uważnie czyta każde zdanie zarówno w listach przychodzących jak i wychodzących. I jeśli powstanie choćby cień podejrzenia, że w liście jest mowa na przykład o rozkładzie dnia w zakładzie, to adresat nigdy takiej korespondencji nie otrzyma. Nie dostanie też z innych powodów. - Na przykład gdy list napisany jest nie po rosyjsku - objaśnia Trybusznoj. Bywa jeszcze inaczej. W zeszłym roku żona jednego ze skazanych poprosiła naczelnika, by nie przesyłano jej więcej listów od męża. - Nie chcę mieć nic wspólnego z tą bestią - pisała. Strażnicy nie zdecydowali się przekazać więźniowi jej słów: Jeszcze targnie się na swoje życie. Chociaż możliwość popełnienia samobójstwa jest w kolonii wykluczona, nie tylko z powodu braku sznurowadeł. W razie najmniejszego zakłócenia regulaminowego porządku współmieszkańcy wezwą dyżurnego strażnika: obowiązuje zbiorowa odpowiedzialność. Teoretycznie każdy z odbywających karę dożywotniego więzienia "os" ma szansę wyjść na wolność. Po 25 latach odsiadki więzień może wystąpić z prośbą o darowanie reszty kary, o ile w ciągu ostatnich lat zachowywał się nienagannie. W rzeczywistości taki scenariusz jest mało prawdopodobny: kto w warunkach tak surowego reżimu i szalejącej gruźlicy zdoła przeżyć ćwierć wieku? A jednak skazańcy nie tracą nadziei. Znalezione w głębinach internetu. Jak było to przepraszam, szukałem po tagach. To mój pierwszy temat więc proszę o wyrozumiałość
Za kratami: najcięższe więzienia świata. Odcinek 6 < > kobieta postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Kłamstwa wymykają się jej spod kontroli
Czarny delfin to najcięższe więzienie w Rosji. Skazani na dożywocie zwyrodnialcy są tu potulni jak baranki. By tu się znaleźć nie wystarczy jedna głowa! Zakład JUK-25/6, zwany popularnie Czarnym delfinem, to największa w Rosji kolonia karna przeznaczona dla więźniów odbywających kary dożywotniego więzienia. Znajduje się ona w niewielkim miasteczku Sol-Ileck w obwodzie orenburskim (południowy Ural) i może pomieścić tysiąc skazanych. Obecnie w zakładzie przebywa 700 więźniów, w większości skazanych po 1996 roku, już w czasie obowiązywania moratorium na karę śmierci. Gniazdo „os” Na piętrze czerwonego bloku najzwyklejszy więzienny widok, cele po obu stronach korytarza. W każdej siedzi czterech więźniów. Są to w ogromnej większości wielokrotni mordercy. Zastępca naczelnika kolonii ds. wychowawczych Aleksiej Trybusznoj nazywa ich „osami”. Od słowa „osużdionnyje”. Więc nie więźniowie nawet – skazańcy. Dokładniej jeszcze, dobitniej: „smiertniki”, czyli skazani na śmierć. Jeśli uda się po cichutku odsłonić judasza, tak by „osy” nie zauważyli tego, można niepostrzeżenie wtargnąć w ich zamknięty świat. Ktoś z zadumą spogląda w okno, przez które ledwie widać smużkę nieba, ktoś inny bez ustanku chodzi wzdłuż ściany, odmierzając sześć i pół kroku. Inni jeszcze, skurczeni na taborecie, pilnie coś piszą… Jeśli jednak metalowa osłonka judasza brzęknie, „osy” momentalnie zastygają w pełnej oczekiwania postawie. Dość uchylić okienka dla podawania jedzenia, by wszyscy w celi automatycznie przyjęli „postawę wyjściową”: z rozmachu biją głową w najbliższy mur na wysokości kolan, podnoszą ręce z rozczapierzonymi palcami, zamykają oczy i otwierają usta. Klatka w klatce W takiej pozie oczekują na rozkazy. – Do raportu! – pada komenda. Starszy celi, nie zmieniając pozycji, pospiesznie raportuje: nazwisko, paragraf, kto za jakie czyny skazany. Im szybciej raportuje starosta, tym krócej „osy” z jego celi będą stali w niewygodnej pozycji. – Dlatego chłopcy mają formułę raportu wykutą na blachę, niczym tabliczkę mnożenia – uśmiecha się oficer. I wydaje komendę: Cela do przeglądu! Na ten rozkaz skazańcy po kolei podbiegają do kraty, oddzielającej drzwi celi od jej „części mieszkalnej” i stają z rękami założonymi za plecy. Dyżurny strażnik zakłada im kajdanki. Pada komenda do wyjścia z celi. Czwórka więźniów z zamkniętymi oczyma wybiega na korytarz i znów przyjmuje postawę wyjściową. Wszystkich przeszukuje się drobiazgowo. Postronnemu widzowi cała ta procedura wydaje się straszna i zabawna jednocześnie: zwaliste chłopy niczym cyrkowe pieski reagują na każdą komendę „pogromcy” w osobie więziennego strażnika. Cela. Wewnątrz betonowego pomieszczenia – coś w rodzaju żelaznej klatki: kraty oddzielają zamkniętych tam ludzi od drzwi i od okna. Metalowe łóżka w dwu poziomach przymocowane z obu stron do ścian, umywalnia, muszla klozetowa. Kołdry na łóżkach idealnie wyrównane. – Skazani wygładzają kołdry tak długo, aż nie widać na nich choćby jednej zmarszczki. Trwa to wiele godzin i wygląda jakby „osa” grał na pianinie – wyjaśnia naczelnik Trybusznoj. Na jednej ze ścian – półeczka. Na niej – kilka książek (przeważnie o treści religijnej) i rodzinne fotografie. Obok umywalni – płócienny woreczek, z którego wystaje kiełkujący czosnek, największy delikates w kolonii. Regulamin snu Naczelnik poleca „osom” wrócić do celi. – Rozkaz, obywatelu naczelniku! – chórem krzyczą skazańcy i jeden po drugim, w ustalonej kolejności, wbiegają do środka. Zasady zachowania zarówno więźniów jak i strażników są szczegółowo określone. Chorobę któregoś ze skazanych starosta sygnalizuje specjalnym przyciskiem – na tablicy w korytarzu pojawia się numer celi. Jeśli zaś więźniom zrobi się duszno, to mogą dostać specjalną tyczkę, przypominającą strażacki bosak, którą można uchylić okno. Zaś uchylając okno „osy” mają obowiązek chórem co sił w płucach krzyknąć: Dziękujemy, obywatelu naczelniku! Mieszkańcy Sol-Ilecka opowiadają, że tuż przed Nowym Rokiem murami miasta wstrząsnął ten właśnie gromki okrzyk: Spasibo, grażdanin naczalnik! Okazało się, że naczelnik kolonii podpułkownik Roman Abdiuszew złożył swoim podopiecznym życzenia noworoczne. Na nic więcej regulamin nie pozwala. Żadnych świątecznych posiłków, żadnych frykasów. „Osa” także śpi zgodnie z regulaminem – z głową od strony drzwi, nie zasłaniając twarzy i przy stosunkowo jaskrawym świetle. Jeśli ktoś we śnie naciągnie kołdrę na głowę, to niezwłocznie rozlegnie się komenda strażnika i wszyscy czterej lokatorzy celi zajmą pozycję wyjściową. – U nas wszyscy są doskonale zaznajomieni z nocnym regulaminem, praktycznie jednak incydenty nie zdarzają się – mówią strażnicy. O sposobach rozpoznawania nastrojów więźniów naczelnicy kolonii nie chcą mówić. Jasne jest jednak, że w użyciu są metody wywiadowcze. Pośrednio świadczy o tym fakt, że z rzadka niektórych więźniów przenosi się z jednej celi do drugiej. – Zwyczajna niezgodność charakterów – mówią oficerowie służby więziennej. – Przecież nawet kosmonauci czasami się kłócą. Zastrzegają jednocześnie: Tu wszyscy są równi i będą siedzieć w tej celi, do której ich wsadzimy. Robotnicy, kołchoźnicy… W Czarnym delfinie odbywają karę najróżniejsi ludzie: robotnicy, kierowcy, milicjanci, dezerterzy, prokuratorzy, terroryści, kołchoźnicy i włóczędzy. Jest nawet jeden agent służby kontrwywiadu. Były. Wszyscy są tu byli. I wszystkich łączy przeszłość. Wcześniej ci ludzie pozbawili życia setki ludzi. Na przykład były majster ze szkoły zawodowej Siergiej Szipiłow zabił 12 kobiet. Zaś Oleg Rylkow, ojciec maleńkiej córeczki, ma na swoim sumieniu 37 ośmio-, dziewięcioletnich dziewczynek. – Wiecie, co z takim zrobiliby w zwykłym więzieniu? – mówią strażnicy z zakładu. – Z miejsca rozerwaliby go na strzępy. Strażnicy z Czarnego delfina nie wykluczają, że ktoś z krewnych ofiar może zechcieć je pomścić. Na przykład zastrzelić w chwili przyjazdu do kolonii. – Staramy się zapewnić bezpieczeństwo zarówno sobie jak i swoim „klientom” – mówi pułkownik Trybusznoj. – Kiedy przywożą skazanych, muszą oni przejść przez dziedziniec, który jest widoczny z okien najbliższych domów mieszkalnych. Dlatego nakładamy im na głowy worki – żeby nie było wiadomo, kogo prowadzimy. Z workiem na głowie przyszedł do JUK-25/6 jeden z jego pierwszych lokatorów, znany pod pseudonimem Czerwoniec, recydywista Siergiej Madujew. Zyskał on sobie rozgłos dzięki filmowi „Więzienny romans”, który opowiada o tym, jak Madujew rozkochał w sobie panią prokurator, by mu pomogła w ucieczce z więzienia, która zresztą nie powiodła się. W Czarnym delfinie o tym wydarzeniu mają swoje zdanie: Tam nie było nawet cienia miłości. Po prostu przekupił tę damulkę. I nie trzeba z niego robić jakiegoś tam Robin Hooda: bandyta i tyle – mówi Roman Abdiuszew, przypominając, jak Czerwoniec bezlitośnie obchodził się ze starcami i kobietami. Siergiej Madujew zmarł w kolonii w 2000 roku. Ale i tak „znakomitości” w zakładzie JUK-25/6 nie brak… Ludożerców dwóch Początkowo z 42-letnim Władimirem Nikołajewem z Nowoczeboksarska nikt nie chciał siedzieć w jednej celi; było nie było – ludożerca. Lecz w Delfinie okazało się, że jest posłuszną „osą”. – Dam wam spokój, ale i wy dajcie mi również – powiedział swoim współmieszkańcom. Ludożerca to wątły chłopina, chętnie opowiadający o swoich makabrycznych uczynkach. Kilka lat temu po pijanemu uderzył kompana od flaszki i zasnął przy stole; rano okazało się, że kumpel nie żyje. W łazience morderca porąbał zwłoki, kawałek zaś ugotował i wieczorem poczęstował gości ludzkim mięsem. Po kilku miesiącach sytuacja powtórzyła się. Tym razem ludożerca także zaprosił kumpli na ucztę, sobie jednak pozostawił serce, nerki i wątrobę ofiary; jak wyznaje bardzo mu smakowały i dlatego nie chciał się nimi z nikim dzielić. Nikołajew opowiada o tym z leciutkim uśmieszkiem. Nie skrywa, że część mięsa sprzedał na bazarze. – Mówiłem kupującym, że to mięso kangura – opowiada. – Niedużo sprzedałem, jakieś pięć kilo. Za zarobione w ten sposób pieniądze kupił denaturat, a wieczorem ugotował jako zakąskę pierogi. Pierogi z mięsem… ITuwT8b.
  • ls2hy610nj.pages.dev/46
  • ls2hy610nj.pages.dev/81
  • ls2hy610nj.pages.dev/32
  • ls2hy610nj.pages.dev/67
  • ls2hy610nj.pages.dev/73
  • ls2hy610nj.pages.dev/71
  • ls2hy610nj.pages.dev/96
  • ls2hy610nj.pages.dev/15
  • najcięższe więzienia w rosji