Przeczytaj list carycy Katarzyny II o Polsce. Czy nie jest to strategia, która realizuje się w naszych czasach? (Z listu carycy Katarzyny II (Niemki z pochodzenia) do Nikity Panina ministra spraw zagranicznych Rosji w latach 1764-1780.) „Istnieją różne narody, a raczej różne narody mają różnego ducha. Jedne można podbić i przesiedlić w celu zagarnięcia ich ziem, a świat nie podniesie wrzasku – to małe narody, plemiona. Z innych można uczynić małym wysiłkiem niewolników i będą chętnie lizali rękę Pana – to narody o podłej duszy, od kolebki niegodne samostanowienia, w wielkich obszarach Azji roztopią się bez śladu. Z trzecimi wreszcie nie można zrobić ani tego, ani tego, przynajmniej nie od razu – to Polacy. Nie można zaanektować ich państwa, bo trzeba byłoby się dzielić z Prusami, Austrią, Turcją i Bóg wie jeszcze z kim; narzuca to europejska równowaga sił. Po drugie nie można tego zrobić od ręki, gdyż są to znakomici żołnierze, a cały naród gdy otwarcie zagrożony, przypomina wściekłego wilka w nagonce. Zbyt dużo by to kosztowało, należy więc zdemoralizować ich do szpiku kości. Trzeba … rozłożyć ten naród od wewnątrz, zabić jego moralność… Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory ropiejący i gnijący w łożu… Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę… Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze gdzieś szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba. Będą Oni walczyć długo, bardzo długo, nasze prochy przepadną, ale przyjdzie czas gdy sami sprzedadzą swój kraj, sprzedadzą go jak najgorszą dziwkę. My rozpoczniemy ten proces Panin! Korupcją „milczących psów”, którzy będą nimi rządzić. Bogactwem i głodem, które biednych podjudzą przeciw możnym, tych drugich zaś napełnią takim strachem i podłością, że uczynią wszystko dla zachowania swego bogactwa. Zepsujemy ich kultem prywaty, złodziejstwa, rozpusty, wszelaką demoralizacją i wiodącym ku niej alkoholem. Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Niższe szczeble tych krwiopijców będą uzależnione od wyższych w nierozerwalnej strukturze formalnej i nieformalnej piramidy. Trzeba będzie starać się, by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, by zechciwiał w niej i spodlał. Niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. Zadanie to jest wielkie Panin, lecz i efekty będą wielkie. Polska zniknie w samych Polakach! Wtedy właśnie, gdy będzie wydawało się im, że mają wolność. Ale ja tego nie doczekam Panin, zaczniemy jednak ten proces”. Te artykuły mogą Cię zainteresowaćOd 2005-2006 roku było wiadomo, że pis to zaraza, bo szef tej gównopartii, jarosław kaczyński, to największy zgnilec w historii tego kraju. Cokolwiek dotknie to zaczyna gnić od wewnątrz. Ja się zastanawiam, skąd wzięli się ludzie co na to gówno głosowali w 2015, skąd biorą się teraz. Skąd Jarek wziął tak DUŻO śmierdzących Wchodzimy właśnie w jubileuszowy rok obchodów stulecia odzyskania niepodległości. Dla bardzo wielu naszych rodaków data ta niewiele znaczy. Data, jak data. Dla naszych dziadów i pradziadów natomiast fakt odzyskania niepodległości był czymś nadzwyczajnym, wręcz nieprawdopodobnym. Wynikało to nie tylko z cierpień w okresie 123 lat niewoli, ale ze świadomości, że niewola była przede wszystkim winą naszych przodków, którzy zaniedbali sprawy własnego państwa (słynne „jakoś to będzie”), a z czego z radością skorzystali nasi sąsiedzi. Oczywiście, byli oni (głównie Prusy) zainteresowani powiększeniem swego terytorium. Tyle że – jak głosi przysłowie: „okazja czyni złodzieja”. Rzeczpospolita Obojga Narodów w XVIII w. była totalnie bezsilna. Jej los zależał jedynie od interesów państw ościennych, które z sobą rywalizowały. W tej sytuacji sprzeczności między nimi niekiedy ratowały naszą skórę. Przykładem jest drugi rozbiór, gdy intrygi Prus wyeliminowały Austrię z podziału łupów. W dniu 25 listopada 1764 r. w kolegiacie św. Jana Chrzciciela w Warszawie odbyła się koronacja Stanisława Antoniego Poniatowskiego, który przyjął imię: Stanisław II August. Miał wówczas 32 lata, był przystojnym, inteligentnym, wykształconym i bywałym w świecie człowiekiem. Urodzony 17 stycznia 1732 r. w Wołczynie miał wszelkie możliwości zrobienia kariery, co w pełni wykorzystał. Jej początkiem była znajomość z angielskim dyplomatą Charlesem Hunbury Williamsem, którego poznał w Berlinie w 1750 r. Spotykał się z nim m. in. w Dreźnie, ale największe znaczenie miał pobyt w Petersburgu, gdzie pełnił funkcję prywatnego sekretarza brytyjskiego ambasadora, którym wówczas był Williams. W Petersburgu w grudniu 1755 r. Poniatowski nawiązał romans z Katarzyną, żoną wielkiego księcia Piotra Romanowa (późniejszego cara Piotra III), a owocem związku była córka Anna. Poniatowski z Petersburga wyjechał w 1758 r. W lipcu 1762 r. Katarzyna dokonała politycznego przewrotu i objęła władzę w Rosji. Już 2 sierpnia 1762 wysłała do Poniatowskiego list, w którym poinformowała go, że podjęła działania celem uczynienia go królem. 11 kwietnia 1764 r. Prusy i Rosja podpisały porozumienie co do wyboru w Polsce wspólnego kandydata. Elekcja Poniatowskiego na polach warszawskiej Woli miała miejsce 7 września 1764 r. Nie jest jednak dziełem przypadku, że koronacja odbyła się 25 listopada, a więc w dniu imienin carycy. Nadzwyczaj interesujący opis ostatnich lat Rzeczypospolitej Szlacheckiej zawiera praca Roberta Howarda Lorda pt.: „The second partition of Poland, a study in diplomatic history”, wydana pierwotnie w Cambridge w 1915 r., a w Polsce w 1984 r. pt.: „Drugi rozbiór Polski”. Dzieło to napisane przez bezstronnego obserwatora i oparte na wielu nieistniejących obecnie dokumentach wręcz poraża opisami stanu naszego państwa oraz obłudy i pazerności państw ościennych. W pracy – zgodnie z tytułem – przeanalizowano dzieje drugiego rozbioru, ale dla jasności omówiony został także pierwszy i trzeci rozbiór. W dalszej części niniejszego tekstu przytoczę obszerne fragmenty z pracy Lorda, które – być może – pozwolą lepiej zrozumieć realia tamtej epoki. Lord napisał m. in. (s. 291): „Pierwszy rozbiór miał to do siebie, że stanowił jedyny wypadek podziału państwa przez mocarstwa, które nie prowadziły z nim wojny, i że nastąpił bez uprzedniego rozlewu krwi. (…) Drugi rozbiór stanowił jeszcze większy krok w tym kierunku. W 1793 r. mocarstwa rozbiorowe nawet nie zadały sobie trudu (mimo, że uczyniły to w 1772 r.), by powołać się na jakiekolwiek wydobyte z archiwów prawa historyczne, przynajmniej dla formalnego zadośćuczynienia europejskiemu poczuciu legalizmu. Uzurpację swoją usprawiedliwiały koniecznością utrzymania kordonu sanitarnego wokół niebezpiecznych ognisk zaraźliwych idei politycznych (…) oraz prawem do „indemnizacji” za tak dobroczynne wysiłki. Jeśli bezczelny fałsz i cynizm podobnego tłumaczenia mógł wstrząsnąć nawet XVIII-wieczną Europą, to pogwałcenie przez oba mocarstwa rozbiorowe (Prusy i Rosję – przyp. LK) wszystkich obietnic i zobowiązań wobec Polski w jeszcze większym stopniu wzburzyło opinię światową”. W wyniku II rozbioru Prusy otrzymały największy w swojej dotychczasowej historii przyrost terytorialny. Natomiast łupy Rosji były jedną z dwóch lub trzech największych aneksji dokonanych kiedykolwiek (do tego czasu) przez jakiekolwiek nowożytne mocarstwo europejskie. W tym miejscu Lord przytacza ówczesną doktrynę, że „powiększanie własnego terytorium jest najmilszym i najgodniejszym zajęciem każdego suwerennego władcy”. Lord napisał m. in. (s. 292).: „Wskutek drugiego rozbioru Polski (1793) powstała sytuacja chwiejna i niemożliwa do utrzymania. Polacy, przygnębieni rosyjską inwazją z 1792 r., zdradzeni kolejno przez pruskiego sprzymierzeńca, własnego króla i otumanionych targowiczan, spostrzegli, że wbrew obietnicom „rycerskiego” Fryderyka Wilhelma” i „wielkodusznej’ Katarzyny II pozbawiono ich połowy własnego terytorium. Z Polski pozostał jedynie żałosny kadłub. Ale i te jej resztki nie miały korzystać z pełnej niepodległości. Oddziały rosyjskie nadal okupowały kraj, a ambasador imperatorowej otrzymał polecenie kierowania wszystkimi sprawami Rzeczypospolitej”. Stan taki budził niezadowolenie i sprzeciw w kręgach patriotycznych, które podjęły przygotowania do przeciwstawienia się zaborcom siłą. Powstanie rozpoczęło się 12 marca 1794 r. w Ostrołęce od buntu brygady Madalińskiego, która rozpoczęła wówczas marsz w kierunku Krakowa. Wkrótce powstanie pod wodzą Tadeusza Kościuszki objęło obszar od Krakowa po Wołyń, Żmudź, a nawet Kurlandię. Rosyjski ambasador w Rzeczypospolitej Osip A. Igelström wpadł po wybuchu powstania w panikę i poprosił o pomoc Prusaków, którzy szybko przystąpili do tłumienia rozruchów, odnosząc wkrótce zwycięstwo pod Szczekocinami (6 czerwca 1794). Później połączone siły prusko-rosyjskie obległy Warszawę (13 lipca – 6 września 1794 r.), ale bez sukcesu. Pruski monarcha Fryderyk Wilhelm II jak niepyszny wycofał się spod Warszawy. Rosjanie także odeszli, ale nie wycofali się z wojny, a po przegrupowaniu i uzupełnieniu pokonali Polaków pod Maciejowicami, dokonali rzezi Pragi, co spowodowało poddanie się Warszawy oraz, w połowie listopada 1793 r. ostatecznie pokonali polskie siły. Caryca Katarzyna II tryumfowała. Lord napisał (s. 292): „Po raz pierwszy granice trzech mocarstw miały się zetknąć, problem polegał więc już nie na tym, ile każde z nich miało zabrać Polakom, lecz ile mogło odebrać dwóm pozostałym”. Rokowania były bardzo trudne i trwały prawie trzy lata. Na lekcjach historii omawia się poszczególne fazy Powstania, ale nadzwyczaj rzadko przedstawia się ówczesne wydarzenia na szerszym europejskim tle. Trzeba więc pamiętać, że jest to okres tuż po Rewolucji Francuskiej, gdy europejskie potęgi walczą z jakobińską Francją. Najbardziej w tę wojną zaangażowana była Austria, która robiła wszystko, aby wciągnąć w nią także Prusy. Za pomoc Austria obiecała wynagrodzić Prusaków nabytkami w Polsce. Dla eleganckiego przedstawienia rozboju na Rzeczypospolitej ów proceder nazwano „indemnizacją”. Było to dla Prus „wynagrodzenie strat i szkód” (indemnizacja), jakie Fryderyk Wilhelm II ponosił w wojnie z rewolucyjną Francją. Wykorzystanie Prus w tłumieniu powstania w Polsce nadzwyczaj zaniepokoiło Austrię, która obawiała się kolejnego pominięcia w grabieży ziem polskich, bo przecież Prusy nie będą walczyć za darmo, co nieustannie przypominał de Nassau – przedstawiciel pruskiego monarchy w Petersburgu. Zaistniała wówczas konieczność zapłaty Prusom za „usługę” przesądziła o trzecim rozbiorze Polski. Jedynym poważnym problemem był podział łupów, którego wstępny projekt już w maju 1794 r. przygotował carski minister Aleksander Bezborodko. Austrii nie wiodło się w wojnie na Zachodzie, toteż ze wzmożoną determinacją walczyła o łupy w Polsce. W nocie austriackiego ministra spraw zagranicznych Johanna Thuguta z 11 sierpnia 1794 r., wysłanej do Petersburga, Austria domagała się dla siebie: „województwa krakowskiego i sandomierskiego na lewym brzegu Wisły, wszystkich ziem pomiędzy Wisłą a Bugiem; a za Bugiem Wołynia, Brześcia Litewskiego i – jeśli to możliwe – szerokiego pasa, rozciągającego się na wschód aż po Pińsk, a na północ aż do Narwi” ( Lord, s. 298). Prusacy natomiast tak sformułowali swoje apetyty (w lipcu 1794 r.) odnośnie polskich obszarów: 1) Południowo-wschodniego, obejmującego Warszawę i Kraków, wszystkie ziemie na lewym brzegu Wisły, a na północ od tej rzeki rejon sięgający Pułtuska nad Narwią; 2) Północno-wschodniego, obejmującego znaczną część Kurlandii i Żmudzi na zachód od rzeki Windawy. Nieudane oblężenie Warszawy w lecie 1794 r. pozbawiło Prusaków szacunku Katarzyny, a tym samym ich przyszłe nabytki w Polsce zostały mocno okrojone. Z postulowanych obszarów na północnym wschodzie otrzymali pasek terytorium pomiędzy ówczesną granicą Prus a rzeką Niemen. Po utworzeniu w 1807 r. Księstwa Warszawskiego ziemie te zostały zabrane Prusom i włączone do Księstwa, a w 1815 r. do Królestwa Polskiego, stanowiąc w przyszłości część guberni suwalskiej. Pod koniec 1794 r. rokowania w sprawie podziału ziem polskich były w impasie. Katarzyna – mająca swoje wojska w Warszawie – rozdawała karty. Nie zgadzała się na żądania Austrii i była niechętna Prusom. Korzystając z osłabienia pozycji Prus, 3 stycznia 1795 r. Rosja i Austria podpisały trzy tajne „deklaracje rządowe”, z których jedna była de facto traktatem trzeciego rozbioru. Niechęć Rosji, a szczególnie Austrii do Prus znacznie zwiększył podpisany 5 kwietnia 1795 r. w Bazylei traktat kończący wojnę francusko-pruską, co otwierało drogę do sojuszu pomiędzy Prusami, Francją, Szwecją i Turcją, a w rezultacie do ocalenia Polski. Ta wizja mocno zaniepokoiła Austrię i Rosję. Chcąc zapobiec „nieszczęściu”, Austria skoncentrowała latem 1795 r. w Galicji, Czechach i na Morawach 80 tys. żołnierzy, a Rosja 90 tys. w Polsce pod wodzą Suworowa. Lord napisał (s. 304): „Dnia 10 sierpnia 1795 r. posłowie Austrii i Rosji przedstawili w Berlinie traktat rozbiorowy, nie usiłując nawet zbytnio go tłumaczyć ani usprawiedliwiać, a żądając tylko stanowczo, aby Prusy zaakceptowały porozumienie w jego aktualnej formie. Początkowo na dworze berlińskim zapanowało oburzenia i zamieszanie, lecz bardzo prędko zdecydowano się na prawie całkowity odwrót. Ministrowie pruscy zgodzili się w pełni na żądania rosyjskie, pragnęli tylko skłonić Austriaków do odstąpienia chociażby małej części przyznanego im terytorium celem zatarcia wrażania kompletnej klęski”. Jeszcze przez kilka miesięcy trwały targi pomiędzy zaborcami, by ostatecznie 24 października 1795 r. w Petersburgu (Carskim Siole) podpisać traktaty rozbiorowe. „Na mocy konwencji petersburskiej z 15/26 stycznia 1797 r. trzy mocarstwa dokonały koniecznego uporządkowania sprawy długów Rzeczypospolitej, długów Stanisława Augusta i różnych innych problemów. W odrębnym tajnym artykule państwa te składały wzajemne zobowiązania, że „nigdy nie będą używać w tytułach swoich monarchów określenia Królestwo Polskie”, aby raz na zawsze wymazać z kart historii nawet ślad imienia Polski” ( Lord, s. 304). Gigantyczne długi polskiego monarchy – które w istotny sposób wpłynęły na losy naszej ojczyzny – wynikały nie tylko z finansowania różnego rodzaju przedsięwzięć publicznych, jak np. Szkoła Rycerska, ale w dużej mierze z dosyć beztroskiego szafowania pieniędzmi, m. in. na liczne miłości i miłostki, albowiem zgodnie z podjętymi zobowiązaniami, kandydatka na żonę króla musiała mieć akceptację Petersburga. Król pozostawał więc formalnie w stanie bezżennym, chociaż od dawna mówiło się, że Elżbieta Grabowska była jego morganatyczną żoną, z którą miał kilkoro dzieci (Aleksandrę, Izabelę, Stanisława, Michała i Kazimierza). Dosyć powszechnie uważa się, że z Izabelą Czartoryską z Flemmingów miał córkę Marię (Wirtemberską), natomiast z Izabelą Lubomirską z Czartoryskich – syna Adama. Z Magdaleną Agnieszką Lubomirską miał dwójkę kolejnych dzieci: Konstancję (Żwanową) oraz Michała Cichockiego. Spośród jego dzieci dwaj synowie: Michał Cichocki i Michał Grabowski dosłużyli się stopni generalskich, przy czym gen. Michał Grabowski poległ 17 sierpnia 1812 r. przy zdobywaniu Smoleńska, walcząc w szeregach 18. dywizja gen. Kniaziewicza. Trafiony trzema kulami zginął na początku szturmu, ale już po sforsowaniu rosyjskich fortyfikacji. W tym samym szturmie ciężko ranny zostaje płk Jan Krukowiecki, podkomendny Grabowskiego i jego adwersarz. Abdykację, która była przysłowiowym ostatnim gwoździem do trumny Rzeczypospolitej, Stanisław August Poniatowski podpisał w Grodnie 25 listopada 1795 r., składając tym samym hołd carycy Katarzynie w dniu jej imienin. Z Grodna przewieziony został do Petersburga. Tam następca Katarzyny – car Paweł – oddał Poniatowskiemu do dyspozycji Pałac Marmurowy, w którym były król zmarł 12 lutego 1798 r. Pochowany został w kościele św. Katarzyny przy Newskim Prospekcie. W końcu lat 30. XX w. władze radzieckie stwierdziły, że budynek wymaga remontu, w czym sarkofag Poniatowskiego jest przeszkodą. Poprosiły więc władze II RP o zabranie szczątków króla. Prochy przewiezione zostały do Polski i pochowane w kościele parafialnym w Wołczynie, gdzie Poniatowski się urodził. W wyniku układów jałtańskich, tereny II RP na wschód od Bugu weszły w skład ZSRR. Wołczyn znalazł się po sowieckiej stronie rzeki. Dopiero w latach 80. XX w., dzięki staraniom przede wszystkim prof. Marka Kwiatkowskiego, doszło do przewiezienia resztek zdewastowanej i rozgrabionej trumny do Polski i pochowania symbolicznych prochów w podziemiach katedry św. Jana Chrzciciela w Warszawie. W ten symboliczny sposób prochy monarchy koronowanego w tej świątyni, spoczęły w jej podziemiach. Jakkolwiek rozpatrywać ostatnie lata Rzeczypospolitej Obojga Narodów, to zawsze dostrzeżemy, że we wszystkich nieszczęściach naszej ojczyzny niepoślednią rolę odgrywała caryca Katarzyna II – Niemka na rosyjskim tronie. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji . Tagi: car , caryca Katarzyna , Cesarzewicz , Katarzyna II , Konstanty Pawłowicz Romanow , Królestwo Polskie , Paweł I , Rosja , Wielki książę Konstanty
Opis. (1) Córka zubożałego pruskiego księcia szykuje się do poślubienia Piotra III, przyszłego cara Rosji. Marzy o prawdziwej miłości, jednak jej małżonka bardziej od kobiet pociągają wojny. Dziewczęca niewinność Katarzyny szybko okazuje się słabością, czułość i otwartość zmieniają się w zimną wściekłość, a
publiczna Katarzyna II (fot. domena publiczna)Stanisław Szczęsny Potocki nie potrzebował wiele czasu, by odkryć, że jest Rosjaninem. Ale wieści o drugim rozbiorze Polski mimo to były dla niego szokiem.„Pańska ojczyzna jest tu”. Tak brzmiała stanowcza, ucinająca wszelką dyskusję i poparta tupnięciem nogą odpowiedź carycy Katarzyny II na słowa rozgoryczonego drugim rozbiorem Polski Stanisława Szczęsnego Potockiego (1751–1805).Człowieka, który – dopuszczony w kwietniu 1793 roku w Petersburgu przed oblicze władczyni – na kurtuazyjne pytanie, jak się czuje, powiedzieć miał, chcąc dać wyraz swemu żalowi: „Dobrze, Wasza Wysokość, ale moja ojczyzna…”Oblicze zdrajcyStanisław Szczęsny Potocki, najmożniejszy magnat Rzeczypospolitej, był wraz z Sewerynem Rzewuskim i Franciszkiem Ksawerym Branickim przywódcą zawiązanej nominalnie w Targowicy na Ukrainie, faktycznie zaś w Petersburgu konfederacji, która w 1792 roku wezwała wojska rosyjskie do obalenia Konstytucji 3 ponoszą pełną odpowiedzialność za ówczesną interwencję rosyjską. To ich zabiegi spowodowały, że caryca uwzględniła zdanie swego prącego ku wojnie faworyta Zubowa, a przeszła do porządku dziennego nad sprzeciwem kierownika rosyjskiej polityki zagranicznej, Bezborodki, i niechętnymi nastrojami rosyjskich elit arystokratycznych. publiczna Stanisław Szczęsny Potocki (fot. domena publiczna)Dla pełnego zrozumienia fenomenu konfederacji targowickiej kluczowe znaczenie ma jednak odpowiedź na pytanie o stosunek jej przywódców do drugiego rozbioru Rzeczypospolitej, będącego bezpośrednim następstwem rosyjskiej interwencji. Dążyli do niego czy jedynie spodziewali się, że on nastąpi, i po cichu się z tym godzili, czy też może o planach rozbiorowych nie wiedzieli, choć powinni się ich domyślać?Musieli wiedzieć, co czynią?Z zachowanych relacji wynika, że dla co wnikliwszych obserwatorów petersburskiego życia politycznego od początku było jasne, iż interwencja rosyjska w Polsce oznacza nieuchronnie kolejny rozbiór. Złudzeń nie mieli chyba także przywódcy Targowicy, poza może właśnie Potockim, którego bystrość umysłu współcześni powszechnie podawali w do ostatnich chwil łudził się, że jest dla Rosji poważnym partnerem politycznym. Wieść o podpisaniu 23 stycznia 1793 roku konwencji rozbiorowej była dla niego przykrym zaskoczeniem, chyba jednak nie tyle z powodów patriotycznych, ile publiczna Wieszanie targowiczan (fot. domena publiczna)Znikło, jak tyle innych w dziejach świataNic nie wskazuje na to, by późniejsze o dwa lata wymazanie Polski z mapy Europy było dla niego życiową tragedią. Do historii przeszedł za to fragment listu Potockiego do Seweryna Rzewuskiego z 1796 r., pisanego z leżących w zaborze rosyjskim dóbr ukraińskich:Znikło to państwo i to imię, jak znikło tyle innych w dziejach świata. Ja już jestem Rosjaninem na zawsze (…). My tutaj spokojnie żyjemy. Zgoła Boga trzeba prosić, aby przynajmniej w tej spokojności nas do końca życia zachował. Słowa Katarzyny i powyższy cytat dobrze obrazują łatwość, z jaką część polskiej magnaterii pogodziła się z upadkiem polskiej dialog z carycą nie wydaje się zatem wymysłem pragnącego bronić swego imienia Potockiego, ten bowiem konieczności takiej obrony raczej nie dostrzegał. Głosy skłonne usprawiedliwiać targowiczanina jako „realistę” podniosły się za to w oficjalnej publicystyce dopiero co minionej epoki, gdy wrażeniu analogii między przywódcami Targowicy a ludźmi sprawującymi rządy w Polsce trudno było się tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Leksykonu polskich powiedzeń historycznych. Pozycja autorstwa Macieja Wilamowskiego, Konrada Wnęka i Lidii A. Zyblikiewicz została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 1998 lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce niezwykłą powieść o Katarzynie II:
Ta Vlada Ukrainka w przypływie emocji powiedziała jedynie to, co czuje do Polaków nie tylko ona, ale większość Ukraińców. A to, co oni czują do Polaków, to jest nic innego jak jedynie zwyczajny kompleks niższości wobec nich, zwyczajna zazdrość, zawiść. Z tego samego powodu nienawidziła Polaków caryca Katarzyna.
Kategoria: Nowożytność Data publikacji: Jezuici nie próżnowali. Przyczynili się do rozwoju Kościoła katolickiego poprzez pracę ewangelizacyjną i misyjną. W dodatku nieśli kaganek (względnie kaganiec) oświaty i bez skrupułów zwalczali reformację. Ogółem, służyli sprawie jak tylko mogli. Jakież musiało być ich zdziwienie, kiedy papież zarządził kasatę zakonu. Jeszcze większy szok tenże papież musiał przeżyć, gdy jezuici przetrwali skryci pod płaszczem... Imperatorowej Wszechrusi! Choć jezuici radzili sobie dobrze z posługą, to na wszystkich innych frontach mieli drobne problemy. Towarzystwo Jezusowe udzielało się na wielu polach, przez co wchodziło w konflikty z „sąsiadami”. Jezuitom zdarzały się nieporozumienia z innymi zakonami w rodzaju sporu na tle budowy nowego kościoła (oczywiście dzięki przywilejowi od papieża) w odległości dwustu kroków od już istniejącego. Podobnie serdeczne relacje utrzymywali oni z korporacjami akademickimi, którym pod nosem budowali swoje kolegia, w miastach posiadających już szkoły wyższe. Kończyło się to zwykle kłótniami i procesami, a jezuitom skórę ratowała tylko przychylność ojca świętego. Nastały ciężkie czasy dla jezuitów W końcu jednak także głowa kościoła zraziła się do zbyt butnego i niezależnego zakonu. Pod naciskiem kilku władców, a przede wszystkim dynastii Burbonów, Klemens XIV 21 lipca 1773 ogłosił brewe Dominus ac Redemptor. Decydując się na kasatę zakonu, Klemens XIV nie mógł przewidzieć, że jezuitów uratuje prawosławna monarchini. Sankcjonował on formalną kasatę zakonu jezuitów w całym kościele, która wiązała się między innymi z przejęciem ich dóbr. Tak oto we wszystkich krajach Europy Towarzystwo Jezusowe przestało istnieć. Wszystkich poza Rosją. Jak to jednak możliwe, że jezuici uchowali się właśnie w państwie Katarzyny Wielkiej – kraju nie słynącym przecież z wolności i wyznającym prawosławie, a nie katolicyzm? Chodziło przede wszystkim o Polskę. Katarzyna II zdecydowanie nie należała do przyjaciół papieża. Gdy tylko nadarzyła się okazja do pokrzyżowania jego szyków, natychmiast z niej skorzystała. publiczna Ciemiężycielka narodu polskiego i protektorka jezuitów w jednym. Da się? Da się! Absolutnie zakazała przeprowadzania kasaty zakonu na ziemiach Rzeczypospolitej, które rok wcześniej dostały się pod jej panowanie w wyniku pierwszego rozbioru. Wszak to jej państwo, jej jezuici i tylko i wyłącznie jej sprawa, a Rzymowi i jego szacownemu biskupowi nic do tego! A skoro można przy tym dopiec choć trochę papieżowi, który był przeciwnikiem rozbiorów… Zobacz również:Jak Stanisław Poniatowski został kochankiem Katarzyny Wielkiej?Niemka ze Szczecina na rosyjskim tronie. Jak Katarzyna Wielka została carycą?Katarzyna II Mała. Dzieciństwo słynnej despotki Katarzyna Wielka ratunkiem dla jezuitów Początkowa nieprzychylna postawa carycy względem jezuitów była pochodną wrogości w stosunku do kościoła jako całości. Jednak po pewnym czasie Katarzyna uznała, że skoro zakon reprezentuje nowoczesne oblicze kościoła, może jej się przysłużyć w procesie westernizacji imperium. Po rozbiorach w granicach Rosji znajdowało się 201 zakonników, których wnikliwą obserwację poleciła namiestnikowi nowych ziem. Gdy zdecydowała się przyjąć jezuitów na audiencji i wysłuchać ich, znalazła się pod wrażeniem ich wiedzy o świecie i ogólnej inteligencji. Podobało jej się także połockie kolegium jezuickie, które szybko stało się wiodącym ośrodkiem nauki. Na tym nie koniec, bo Katarzyna wierzyła, że Jezuici przydadzą jej się także w kontaktach z Polakami. Jako poddani carycy mieli tłumić wywrotowe nastroje wśród polskiej szlachty i arystokracji. Mieli też być żywym przykładem tego, że współpraca z nową władzą może przynosić niemałe korzyści. Rosja – raj dla jezuitów Wkrótce do białoruskich jezuitów dołączyli zakonnicy z innych krajów, którzy nie chcieli pogodzić się z kasatą. Dzięki napływowi między innymi Niemców, Francuzów, Polaków i Włochów, Towarzystwo Jezusowe w granicach Imperium carycy stało się zakonem kosmopolitycznym. Z kolei jego połockie kolegium zyskało status jednej z najważniejszych uczelni wyższych w Rosji. Katarzyna, której podobał się pozytywny wpływ jezuitów na edukację w kraju, objęła zakonników opieką trwającą aż do końca jej panowania. Jednocześnie jej następca Paweł I pozostawał pod ich wpływem. Artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę „Skarby krakowskich klasztorów” wydaną przez Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. W opinii Katarzyny jezuici byli przede wszystkim użyteczni i to znacznie bardziej niż inne zakony. Niemniej jednak caryca trzymała ich na krótkiej smyczy, stopniowo uzależniając ich byt od państwa. Izolowała zakon od katolickiej hierarchii kościelnej i kategorycznie zabraniała mu wszelkiej działalności misyjnej. Porzucający prawosławie Rosjanie byli ostatnim, czego potrzebowała. Oto i dwa wielkie paradoksy opieki roztoczonej przez carycę nad Jezuitami. Z jednej strony misjonarski zakon przetrwał, bo porzucił swój najważniejszy cel – nawracanie chrześcijan nie będących katolikami. Z drugiej, ta ultrakatolicka, wręcz radykalna organizacja kościelna ostała się tylko w państwie zupełnie prawosławnym, pod władzą prawosławnej dynastii… Źródła: Podstawowe: Janusz Tadeusz Nowak, Witold Turdza, Skarby krakowskich klasztorów, t. 2, Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, Kraków 2012 Uzupełniające: Dennis J. Dunn,The Catholic Church and Russia: Popes, Patriarchs, Tsars, and Commissars, Ashgate Publishing Company, Vermont 2004. Zobacz również Nowożytność Katarzyna II Mała. Dzieciństwo słynnej despotki Caryca Katarzyna przeszła do historii jako władczyni, która najpierw osadziła na polskim tronie własnego kochanka, a następnie odebrała Rzeczpospolitej niepodległość. Skąd jednak wzięła się ta... 22 października 2012 | Autorzy: Kamil Janicki38K views, 555 likes, 18 loves, 119 comments, 1.2K shares, Facebook Watch Videos from Jedna_polska?: "LIST CARYCY KATARZYNY II JAK ZNISZCZYĆ POLAKÓW.- Rządzić będzie łatwo, gdy już podzielisz. Wywołaj taki konflikt, aby rozżarli się na siebie wzajem. (...) A potem uderz w strunę najmocniejszą — w punkt wiary. To czułe miejsce, dewoci zawyją. Imieniem wolności żądaj równych praw dla innowierców. Zobaczysz jaki wulkan się otworzy - tak brzmi fragment instrukcji jak podbić Polaków, wydana przez carycę Katarzynę. Pismo jest fikcyjne, pochodzi z książki "Milczące psy" Waldemara Łysiaka z 1983 r. - jest jednak dziś niezwykle aktualne. Swoją instrukcję caryca Katarzyna wydaje słudze Repninowi. Autor tłumaczy wcześniej kim są tytułowe "milczące psy": - Wyjaśniono mu [Repninowi] wreszcie, że „milczący pies” winien być wzorem patriotyzmu. Nie musi szczekać na Rosję, gdyż wszelka ostentacja jest głupia, wystarczy, że w rozmowach prywatnych, w żartach, złośliwostkach, okaże swój niechętny lub nieufny do niej stosunek, zdobywając tym zaufanie rodaków autentycznie Rosji wrogich. Obowiązkiem „milczącego psa” jest pracować dla Rosji w zupełnym milczeniu o istocie tej pracy. Dalej caryca Katarzyna opisuje narody, które bez trudu można zdobyć i te, które trzeba zdobyć sposobem: Istnieją różne narody, a raczej różne narody mają różnego ducha. Jedne można pobić i przesiedlić w celu zagarnięcia ich ziem, a świat nie podniesie wrzasku — to małe narody, plemiona. Z innych można uczynić małym wysiłkiem niewolników i będą chętnie lizali rękę pana — to narody o podłej duszy, od kolebki niegodne samostanowienia, w wielkich obszarach Azji roztopią się bez śladu. Z trzecimi wreszcie nie można zrobić ani tego, ani tego, przynajmniej nie od razu — to Polacy. Nie można zaanektować ich państwa, bo trzeba byłoby dzielić się z Prusami, Austrią, Turcją i Bóg wie z kim jeszcze; narzuca to europejska równowaga sił. Po drugie: nie można tego zrobić od ręki, gdyż są to znakomici żołnierze, a cały naród, gdy otwarcie zagrożony, przypomina wściekłego wilka w nagonce. Po trzecie: czy w ogóle należy ich anektować, biorąc na ciało imperium permanentnie ropiejący wrzód, ognisko buntu, rozpalone od kołysek po trumny, od kurnych chat po pałace, w karczmach, warsztatach, dworach i kościołach, grożące gangreną samemu zdobywcy i wiecznie narażające na konflikt z innymi mocarstwami? Co wobec tego trzeba zrobić? Należy raczej zdemoralizować ich do szpiku, zostawić im formalną swobodę, z całym teatrum nazw i symboli, które tak kochają, z całą honorową frazeologią, która jest ich narkotykiem, z konstytucyjnymi prawami o fałszywej wartości, i przytroczyć do siodła niewidzialną liną, której jeden koniec trzymasz mocno w dłoni, a drugi zakotwiczyłeś w sercach ,,milczących psów”, co sprawują tam władzę. Szarpniesz i kukiełki robią żądany ruch - instruuje swojego poddanego caryca Katarzyna. Repnin słuchając jej w pewnym momencie sam wychodzi z inicjatywą: "Trzeba... rozłożyć ten naród od wewnątrz, Najjaśniejsza Pani, zabić jego moralność... Jeśli nie da się uczynić zeń trupa, należy przynajmniej sprawić, żeby był jako chory gnijący w łożu... Trzeba mu wszczepić zarazę, wywołać dziedziczny trąd, wieczną anarchię i niezgodę... Trzeba nauczyć brata donoszenia na brata, a syna skakania do gardła ojcu. Trzeba ich skłócić tak, aby się podzielili i szarpali, zawsze w nas szukając arbitra. Trzeba ogłupić i zdeprawować, zniszczyć ducha, doprowadzić do tego, by przestali wierzyć w cokolwiek oprócz mamony i pajdy chleba. - Dobrze. Jak? - pyta caryca - Tak, jak kazałaś, Najjaśniejsza Pani. Korupcją, a jej wierzchołkiem stanie, się żołd „milczących psów”, którzy będą nimi rządzić. Bogactwem i głodem, które biednych podjudzą przeciw możnym, tych drugich zaś napełnią takim strachem i podłością, że uczynią wszystko dla zachowania swego bogactwa. Kultem prywaty, złodziejstwa, rozpusty, wszelaką demoralizacją i wiodącym ku niej alkoholem. Należy ich jeszcze mocniej rozpić, tak jak nam poseł angielski rzekł o rozpijaniu dzikich w Ameryce, i mieć pijanyje dogowory! — wyrzucił z siebie krzykiem po rosyjsku, rozgrzany własnymi słowami" - pisze Łysiak. Na koniec caryca tłumaczy jak zrobić by Polacy byli "kasta quasi-niewolników" i "mlecznymi mszycami dla mrowiska Wielkiej Rosji": Stworzymy tam nową oligarchię, która będzie okradać własny naród nie tylko z godności i siły, lecz po prostu ze wszystkiego, głosząc przy tym, że wszystko, co czyni, czyni dla dobra ojczyzny i obywateli. Niższe szczeble tych krwiopijców będą uzależnione od wyższych w nierozerwalnej strukturze piramidy. Trzeba będzie starać się, by w piramidę wpasowany był każdy zdolny i inteligentny człowiek, by zechciwiał w niej i spodlał. Niedopasowywalnych szaleńców, nieuleczalnych fanatyków, nałogowych wichrzycieli i każdą inną wartościową jednostkę wyeliminujemy operacyjnie. Autor "Milczących psów", ustami "Najjaśniejszej" wyjaśnia też jak realizować maksymę "dziel i rządź" w praktyce: Wywołaj taki konflikt, aby rozżarli się na siebie wzajem. Broń prawa zrywania sejmów przez „liberum veto”, bo dzięki temu można zahamować każdą u nich reformę — wystarczy przekupić jednego posła, ten krzyknie: „liberum veto”, i po sejmie, po ustawach, po wszystkim. Ci głupcy mają to za dowód wolności w ich kraju, utwierdzaj w nich to przekonanie. A potem uderz w strunę najmocniejszą — w punkt wiary. To czułe miejsce, dewoci zawyją. Imieniem wolności żądaj równych praw dla innowierców. Zobaczysz jaki wulkan się otworzy. Instrukcja carycy jednocześnie zachwyca i przeraża Repnina: - Unosząc się z fotela Repnin patrzył na nią w niemym zachwycie. Pomysł, który zawarła w dwóch zdaniach, na końcu, jakby od niechcenia, wydał mu się porażająco wielki, a cała jego misja, której trudność trwożyła go od początku — dziecinnie prosta. Konflikt religijny w imię wzniosłych idei równości i wolności — czegoś tak szatańskiego nie wymyśliłby sam szatan. Do tej pory podziwiał ją, teraz czuł uwielbienie - pisze Waldemar Łysiak. Instrukcję tę pisał w 1983 r., jednak jak możemy zaobserwować jest ona nadal niezwykle aktualna. Źródło:
Dworskie dramaty wśród pomarańczy. Dokładnie 235 lat temu, 6 września 1788 roku, w Starej Pomarańczarni w warszawskich Łazienkach otwarto teatr dworski króla Stanisława Augusta
Katarzyna II Wielka. Urodziła się 1729 r. w Szczecinie, zmarła w 1796 w Petersburgu. Jedna z najpotężniejszych kobiet w historii świata, caryca Rosji w latach 1762-1796. Urodziła się jako Zofia Fryderyka Augusta, w rodzinie niemieckiej szlachty w Szczecinie. Luteranka. W 1745 roku wyjechała do Petersburga, by poślubić księcia Piotra Ulryka, późniejszego cesarza Rosji Piotra III. Przeszła na prawosławie i przyjęła imię Katarzyna. Kiedy jej mąż został władcą Rosji, przeprowadziła zamach stanu, zabiła go i została carycą. Rządziła Rosją silną ręką. Była genialnym taktykiem wojskowym, ale bezwzględnym władcą, który krwawo tłumił bunty kozackie i chłopskie. archiwumUległ łatwo kobiecie. Gdyby choć spróbował walczyć o Polskę, to historia by mu wybaczyła. Ale braku honoru i godności historia nie wybacza. Gdyby Poniatowski w 1792 r. podjął walkę, mógłby ocalić Polskę - prof. Andrzej Chwalba mówi Marii Profesorze. Czy miłość może wpłynąć na losy całego narodu? Czy gdyby nie uczucie, którym darzył król Stanisław August Poniatowski carycę Katarzynę, doszłoby do rozbiorów Polski?Z całą stanowczością stwierdzić tego nie możemy. Ale jest pewne, że losy Polski potoczyłyby się i gdzie zaczęła się ta tragiczna dla Polaków znajomość?Katarzyna, wówczas jeszcze nie caryca, poznała się ze Stanisławem Poniatowskim, jeszcze nie królem Augustem, w Petersburgu w latach 50. XVIII wieku. Wtedy Polską rządził August III. Poniatowski był wówczas mało znanym, 23-letnim mężczyzną, sekretarzem ambasadora Anglii, Charlesa Williamsa. Owszem, był obieżyświatem, człowiekiem pełnym ogłady towarzyskiej, inteligentnym. Nawet jego wygląd świadczył, że jest już z epoki Oświecenia, a nie sarmackiej. Coś zaiskrzyło, zaczęli się spotykać. To prawdopodobnie dostrzegł Charles Williams. Z obawy, że sprawy zajdą za daleko, odesłał Poniatowskiego. Ale Katarzyna zatęskniła za swym młodym kochankiem i sprowadziła go z powrotem do Petersburga, gdzie został posłem Augusta w nim zakochana?Trudno przesądzić. Niemniej to była kobieta, która nie kierowała się raczej emocjami. Niezwykle silna, wytrawna szachistka. Tak samo skutecznie rządziła państwem, jak podporządkowywała sobie mężczyzn. I ich miała w sobie takiego, że mężczyźni jej ulegali? Z jej portretów nie wynika raczej, że była zbyt akurat bym nie ufał. Ale rzeczywiście to raczej nie była kwestia urody Katarzyny. Raczej osobowości. Miała w sobie coś, co przyciągało mężczyzn. Pewność siebie, wewnętrzną był pierwszą zdobyczą pozamałżeńską Katarzyny?Z jego późniejszych listów wynika, że to raczej ona była jego pierwszą kobietą. Pamiętajmy, że Katarzyna była osobą niezwykle rozwiązłą, posiadającą licznych młodych kochanków. Nawet kiedy była już kobietą sędziwą, po sześćdziesiątce. Można więc powiedzieć, że wyprzedzała swoją epokę. W kwestii obyczajowości zachowała się jak celebrytka z XXI jej frywolność wynikała z tego, że jej mąż, Piotr III, był mógł nim być: mieli wspólnie syna, jednej z hipotez to był syn Zresztą Paweł był niezwykle podobny do Piotra III. Ze związku carycy ze Stanisławem Augustem urodziła się się córka, Anna Piotrowna. Ale zmarła w wieku dwóch lat. Jednak Piotrowi III oczywiście nie podobała się rozwiązłość żony. W pewnym momencie życie Poniatowskiego zawisłoby na jakich okolicznościach?Piotr III zastał Katarzynę i Stanisława w sytuacji intymnej. Zresztą, koniec końców to Katarzyna zabiła męża, wcześniej odsunąwszy go od władzy. Dzięki temu w 1762 roku została władcą Rosji. I trzeba przyznać, że była władcą niesamowicie skutecznym, dlatego zyskała przydomek "Wielka". Szła od sukcesu do sukcesu. Była świetna zarówno w sprawach wewnętrznych, umacniając Rosję, jak i zewnętrznych. Ta kobieta wygrywała każdą wojnę, za którą się lata później, w 1764, pomogła zostać Poniatowskiemu królem pewno gdyby nie jej protekcja, Poniatowski nie wygrałby elekcji. To był "człowiek znikąd" - niespokrewniony z wielkimi rodami Europy, nieznany w środowisku, z mniej szanowanej szlachty. Na takich mówiono "chudopachołek". Zresztą, niektórzy zarzucają mu, że i tytuł szlachecki sobie kupił. Największym osiągnięciem jego ojca było to, że się dorobił majątku i to, że udało mu się poślubić magnatkę z rodu Czartoryskich. Poniatowski był zatem przed elekcją ostatnią osobą, której spodziewano się na Katarzynie udało się przekupić posłów, żeby go wybrali. Na łapówki wydała ponoć pół miliona było dla niej tańsze niż zbrojna interwencja. Zresztą wtedy większość magnatów polskich była opłacana - czy to przez Petersburg, czy Berlin, czy Wiedeń, choć ten ostatni był najbardziej skąpy. Wtedy przyjmowanie łapówek było czymś normalnym. Ciekawie to zresztą magnaci tłumaczyli: że biorąc łapówki od mocarstw, osłabiają je finansowo. Refleksja polskiej magnaterii, że dają się korumpować zamiast walczyć o państwo, przyszła później, podczas Sejmu Czteroletniego. Ale może lepiej późno niż nie uczyniła Poniatowskiego królem przez wzgląd na sentymenty?Ależ skąd. Raczej liczyła na jego sentymenty i poddaństwo. Chciała po prostu posłusznego sobie, słabego króla. Był dla niej gwarancją silnej pozycji Rosji w przecież zgadzała się na pewne ustępstwa wobec Poniatowskiego. Między pierwszym a drugim rozbiorem, w latach 1772-1793, żyło się w Polsce przecież nie najgorzej. Poniatowski zreformował szkolnictwo, przyciągnął do Polski artystów, utworzyła się caryca zgadzała się na drobne reformy, ale dlatego tylko, że łatwiej rządzi się państwem, które się nie sypie. Gdyby panowała tu anarchia, głód, wojna, to zbrojne interwencje kosztowałyby ją znacznie więcej. Ale z drugiej strony Polska zbyt silna też była dla niej zagrożeniem, dlatego do najważniejszych reform nie dopuszczała. A nie można odmówić Poniatowskiemu, że on do nich dążył. Że miał dobre chęci. Marzył, żeby być władcą suwerennym. Ale wiedział, że nie stanie się to bez zgody carycy. Ona pociągała za sznurki. I nie dała mu zapomnieć, że jest jej dłużnikiem. Zakładnikiem. Można powiedzieć, że podczas tych 20 lat między zaborami Polską rządziły dwie osoby: król i urzędujący przy Miodowej w Warszawie ambasador caryca i Poniatowski spotykali się przez ten czas?Nie. Spotkali się dopiero w 1787 roku. Przez ten czas jedynie ze sobą były listy służbowe czy intymne?Z jej strony jedynie służbowe. On w swoich zapiskach próbował jakoś odświeżać wspomnienia ich romansu. To był człowiek niezwykle romantyczny. Na palcu nosił sygnet z jej portretem. Na datę koronacji wybrał imieniny Katarzyny. Poniatowski wierzył w siłę pamięci. A Katarzyna wierzyła jedynie w siłę swoją i mu się ożenić z księżniczką z rodu czystej politycznej kalkulacji. Bała się sojuszu Polski z Habsburgami. Poza tym na rękę było jej, że Poniatowski nie ma potomka. Przynajmniej tego z prawego łoża. Bo oświecenie to była epoka zalegalizowanej rozwiązłości, w dobrym tonie było mieć kochanków czy kochanki. Dlatego jest tyle niepewności dotyczących ojcostwa dzieci z tej epoki. A Poniatowski do wyjątków nie należał. Miał mnóstwo kochanek i duży dystans do religii. Jak pani myśli, do jakiej partii by dziś należał? Może do Palikota?W końcu caryca i król spotykają się w 1787 roku. Po co?To bardzo ważna data. Rosja przygotowywała się do wojny z Turcją. Poniatowski spotkał się z carycą, aby zaoferować jej pomoc polskiej armii w zamian za to, że Katarzyna zgodzi się na reformy. I rzeczywiście, podczas tego spotkania ona wyraziła zgodę na taki układ i dzięki temu zawiązał się Sejm Czteroletni. Proszę pamiętać, że caryca wcale nie była wielką entuzjastką rozbiorów - ona wolała zachować całą Polskę dla siebie. Po jej spotkaniu z Poniatowskim przez moment mówiło się, że może powstać wspólne, rosyjsko-polsko-litewskie państwo. Turcy bardzo się tego caryca znów wystawiła Augusta do go ciągle upokarzała, a on wciąż wierzył, że da się z nią coś wspólnie odbudować. Nawet tym spotkaniem: on czekał na nią siedem tygodni, a ona miała dla niego pół to ostatnie upokorzenie dało Poniatowskiemu siłę do Sejmu Czteroletniego i do pracy nad konstytucją?Sejm Czteroletni rzeczywiście go rozgrzał, zmobilizował. Jakby urosły mu skrzydła. Zaczął wierzyć, że może uda się odzyskać suwerenność Polski. Poniatowski był zresztą dość niezrównoważonym politykiem: łatwo popadał w depresję, melancholię. I odwrotnie, kiedy zarażał się entuzjazmem, wierzył, że można uchwalona 3 maja 1791 konstytucja rozwścieczyła mogła tego przełknąć. Zaczęła szantażować Poniatowskiego. Dała mu ultimatum: albo przystąpi do założonej przez zdrajców Polski konfederacji targowickiej, albo pożegna się z tronem. Wybrał targowicę. I to jest niewybaczalny błąd, który zaważył na naszych losach do chyba, że wybierając targowicę ocali choć część reform, a zamiast tego doprowadził do klęski powstania kościuszkowskiego i do dwóch kolejnych rozbiorów Polski. Z naiwności?Przede wszystkim - z braku siły i wiary. Brakowało mu wewnętrznego ognia. To był człowiek dyplomacji, a nie wojny. Kiedy pojawiła się szansa, żeby działaniami wojennymi ocalić państwo przed zagładą, poddał się bez walki. Koniunktura się poprawiała, miał genialnych taktyków wojskowych: Tadeusza Kościuszkę i Józefa Poniatowskiego. Oni mieli szansę doprowadzić armię polską do zwycięstwa. Jeśli nie całej wojny, to przynajmniej kampanii. Tymczasem Poniatowski skapitulował przed bitwą, jak zobaczył chorągwie wroga. Targowica to był z jego strony nie tylko akt zdrady, ale i niedojrzałości mówi, że mieliśmy pewne szansę wygrać, zapobiec kolejnym rozbiorom. Jak potoczyłyby się losy Polski?Teraz wkraczamy w historię alternatywną, a w niej zawsze jest milion możliwości. Tego nigdy się nie dowiemy. Ale na pewno gdyby nie targowica, mielibyśmy szansę doczekać do śmierci carycy Katarzyny, która nastąpiła w 1796 r., a więc zaledwie rok po ostatnim rozbiorze. Po śmierci carycy jej syn Paweł, który nienawidził matki, zaczął wypuszczać na wolność jej wrogów politycznych, pomagać im. Wypuścił też Poniatowskiego i ofiarował mu w Petersburgu piękny pałac. Nie można wykluczyć, że gdyby Poniatowski w 1792 roku podjął walkę, udałoby się ocalić Polskę. Rozmawiała: Maria MazurekCodziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Sędzia odparł, że jedyną carycą, którą zna jest Katarzyna. Katarzyna? - zapytał poseł PiS. A może pan podać nazwisko - domagał się od świadka. Katarzyna Wielka - odparł sędzia. To
W dniu 6 listopada 1796 roku wydała ostatnie tchnienie cesarzowa i samodzierżczyni Wszystkiej Rusi, Moskwy, Kijowa, Nowogrodu i Włodzimierza... Katarzyna II Wielka. Była osobowością nietuzinkową, o której wiele można by napisać, a to wciąż będzie zbyt mało. Odbiła swoje ogromne piętno również w polskiej historii. Urodziła się 2 maja 1729 roku w pruskim Szczecinie jako Zofia Fryderyka Augusta córka pomorskiego księcia Christiana Augusta von Anhalt-Zerbst z dynastii askańskiej i Joanny Elżbiety z dynastii holsztyńskiej. Europejskie rody królewskie to jedna wielka rodzina, w wieku czternastu lat została wyznaczona na żonę jej kuzyna księcia holsztyńskiego Karola Piotra Urlicha, który był wnukiem słynnego rosyjskiego cara Piotra I Wielkiego i spadkobiercą rosyjskiego tronu jako Wielki Książę, używał drugiego imienia Piotr, żeby być kontynuatorem swojego dziadka. W 1744 roku jako Zofia Fryderyka Augusta von Anhalt-Zerbst przybyła do Petersburgu, gdzie przeszła na prawosławie, zmieniła imię na Katarzyna Aleksiejewna, w następnym roku poślubiła Wielkiego Księcia Piotra Urlicha. Trudno znaleźć historyka, który by pisał dobrze na temat Wielkiego Księcia Piotra Urlicha późniejszego Piotra III Fiodorowicza. W tym czasie Rosja była rządzona przez carycę Elżbietę Piotrownę Romanową, której dwudziestoletnie panowanie było wzorem stabilności. Caryca Elżbieta, która była córką cara Piotr I Wielkiego, stroniła od wchodzenia w konflikty, jednak mimo to zaangażowała się w wojnę siedmioletnią toczoną przeciwko Prusom, Wielkiej Brytani, Portugalii oraz niektórym małym państwom niemieckim przez koalicje Austrii, Francji, Świętego Cesarstwa Rzymskiego, Hiszpanii, Szwecji i niektórych państw włoskich. Wspominam o tym tylko, żeby oddać sytuację która miała miejsce w tamtym okresie, bez wchodzenia w szczegóły tej wojny i poszczególnych zależności i układów. Tak czy inaczej, sama caryca Elżbieta większość czasu spędzała dobrze się bawiąc, żyjąc w luksusie, starając się naśladować ekstrawagancki styl francuskiej rodziny królewskiej. Była bezdzietna, dlatego też jej bratanek był Wielkim Księciem i następcą tronu. Caryca Elżbieta zmarła w dniu 5 stycznia 1762 roku, w tym czasie Rosja była wciąż zaangażowana w wojnę siedmioletnią przeciwko Prusom. Krótko po śmierci cesarzowej nowy car Piotr III Fiodorowicz wycofał się z wojny przeciwko Prusom i zawarł sojusz z królem pruskim Fryderykiem II Wielkim. Należy pamiętać, że nowy car był bardziej niemiecki ni rosyjski, a rosyjska szlachta go nienawidziła, zresztą z wzajemnością. Car Piotr i caryca Katarzyna nie byli ze sobą szczęśliwi, na dodatek car miał duży problem z polityką pozostawioną przez zmarłą ciotkę, zastanawiał się również nad uwolnieniem się od małżeństwa z Katarzyną, która miała wiele romansów pozamałżeńskich. W przeciwieństwie do swojego męża caryca Katarzyna z pełnym entuzjazmem przystąpiła do wypełniania swoich nowych obowiązków. Jak wspomniałem wcześniej przeszła na prawosławie, ponadto nauczyła się języka rosyjskiego i stawiała dobro Rosji na pierwszy miejscu. Miała poparcie rosyjskiej arystokracji, która nienawidziła cara Piotra, wśród wojskowych na których mogła szczególnie liczyć był jej o pięć lat młodszy kochanek kapitan Grigorij Orłow. To między innymi wraz z nim i jego braćmi snuła plany detronizacji cara. Piotr III na dzień przed zamachem bliski był zdemaskowania spiskowców. Caryca Katarzyna ze swoimi stronnikami uprzedziła bieg wydarzeń. Po przybyciu do Pałacu Zimowego wydała manifest, w którym ogłosiła fakt przyjęcia władzy w Rosji jako Katarzyna II. We wrześniu 1762 roku została uroczyście ukoronowana jako imperatorowa Wszechrosjii zaczęła swoje rządy, które trwały przez 34 lata. Kapitan Orłow mógł liczyć na szczególne względy carycy, z którą łączył go długoletni związek, którego owocem była dwójka dzieci, po koronacji został jej pierwszym oficjalnym faworytem, otrzymał również tytuł hrabiego. Ich związek trwał około 10 lat, jednak skończył się, gdy kochanek próbował umacniać swoją pozycję. Miejsca Orłowa u boku carycy Katarzyny zajął hrabia Grigorij Potionkin. Ale nie przez swoje miłosne podboje zdobyła przydomek „Wielka”, zawdzięcza go podbojom terytorialnym jakie miały miejsce za jej panowania, granice Imperium Rosyjskiego rozszerzyła na południe i zachód, aby włączyć Nową Rosję, Krym, Północny Kaukaz, prawobrzeżną Ukrainę, Białoruś, Litwę i Kurlandię koszem, głównie dwóch mocarstw – Imperium Osmańskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W sumie jej polityka doprowadziła do powiększenia Imperium Rosji o około 520 tysięcy km2. To właśnie dzięki carycy Katarzynie współcześni Rosjanie roszczą sobie prawo do Krymu, który został anektowany w 1783 roku przez carycę od Turcji. Przejęcie przez nią terytoriów chantu krymskiego, który rozciągał się od Kaukazu po rzekę Bug, spotkało się z niezadowoleniem państw Europy zachodniej, jednak tylko na tym się zakończyło, gdyż caryca przestrzegała porozumień terytorialnych zawartych z zachodnioeuropejskimi narodami. Czy współczesna aneksja Krymu nie stanowi analogi do zdarzeń z przed dwóch wieków? Caryca Katarzyna na nasze nieszczęście potrafiła doskonale odczytywać wydarzenia jakie miały miejsce w Europie, zrozumiała, że rewolucja francuska może zachęcić innych w tym Polskę do walki z imperatorami. Uchwalając w dniu 3 maja 1791 roku konstytucję Polska formalnie odrzuciła protektorat rosyjski i przywrócenie niepodległości Rzeczypospolitej. O pomoc do carycy zwrócili się targowiczanie. W 1792 roku caryca rozmieściła w Polsce wojska, a w następnym roku miał miejsce drugi rozbiór Polski, Rosja zaanektowała większość zachodniej Ukrainy, a Prusy przejęły część terytorium zachodniej Polski. Po przegranym przez polaków powstaniu kościuszkowskim caryca Katarzyna II w porozumieniu z Prusami i Austrią skutecznie sprawiła, że w 1795 roku Polska zniknęła z mapy Europy. Jednak najpoważniejsze zagrożenie z jakim musiała się zmierzyć cesarzowa były w samej Rosji. W czasie jej rządów udaremniła, lub pokonała ponad tuzin buntów, z których najgroźniejszy miał miejsce w 1773 roku, kiedy to uzbrojeni kozacy i chłopi dowodzeni przez kozackiego oficera Jemieljana Pugaczowa zbuntowali się przeciwko surowym podatkom, chłopi walczyli głównie o zniesienie pańszczyzny, co mieli obiecane przez Pugaczowa. „Największe walki toczyły się o ważną twierdzę Oranburg, którą buntownicy nie byli w stanie zająć z powodu braku odpowiedniego ekwipunku. Wiosna 1774 roku na miejsce przybyły oddziały przysłane przez imperatorową pokonując oblegającą miasto armię”. Caryca Katarzyna miała tylko jednego (potencjalnie) prawowitego syna, gdyż wszystkie jej inne potomstwo pochodziło ze licznej liczby kochanków, których miała w swoim dorosłym życiu, niektórzy historycy mówią, że było ich 22. Oficjalnie jej najstarszy syn, Paweł, był synem zmarłego, obalonego przez nią cara Piotra III. W momencie kiedy urodził się Paweł na tronie była wciąż caryca Elżbieta, i to ona odsunęła matkę od opieki nad dzieckiem, decydując się wychowywać go samej, oczywiście z pomocą szeregu opiekunek, które wybrała. Kiedy caryca Elżbieta zmarła, a car Piotr III został obalony, caryca Katarzyna II obawiała się, że może on zostać wykorzystany do usunięcia jej z tronu i zastąpienie jej księciem Pawłem, dlatego też odsunęła go od spraw państwowych. Oczywiście nie podobało to się księciu, do tego stopnia, że był przekonany, iż jego matka czyha na jego życie. Gdyby to było prawdą to spreparowanie nieszczęśliwego wypadku nie stanowiło na imperialnym dworze problemu. Tak więc można przypuszczać, że caryca nie miała takiego zamiaru, chociaż z drugiej strony podobnie jak caryca Elżbieta przejęła kontrolę nad wychowaniem i edukacją synów księcia Pawła, przymierzając ich na swoich spadkobierców, pomijając syna. Zostało to nawet spisane, ale po śmierci matki, jej wola została zniszczona przez księcia Pawła. Wracamy zatem do początku, w dniu 5 listopada 1796 roku caryca Katarzyna II Wielka udała się do toalety, gdzie siedząc na muszli doznała udaru. W chwili śmierci była już tak gruba, że potrzeba było sześciu silnych mężczyzn, żeby ją wyciągnąć z prywatnej toalety, nie byli w stanie podnieść jej żeby położyć na łóżku, wiec ułożyli ją na materacu na podłodze. Pomimo najlepszych starań lekarzy, nie udało im się jej odratować, śmierć ogłoszono w dniu 6 listopada 1796 roku. Książę Paweł natychmiast przejął tron, w obawie, że wola matki będzie zawierać zapis usuwający go z linii dziedziczenia, skonfiskował testament i go zniszczył zanim można go było upublicznić. Książę Aleksander, najstarszy syn Pawła, był świadomy planów swojej babki, ale był na tyle świadomy swojej pozycji, wiedział, że nie jest w stanie samotnie stanąć na drodze ojca. Książę Paweł został więc carem Pawłem I. Polecił sprowadzić zwłoki ojca cara Piotra III i przeprowadził podwójny pogrzeb dla matki i ojca, ich szczątki pochowano w Soborze Pietropawłowskim w Petersburgu. W przypadku cara Pawła I można mówić, że był w 100% prawowitym synem Piotra, gdyż po objęciu tronu okazał się równie niekonsekwentny, niepopularny i niekompetentny jak jego ojciec, prawdopodobnie tego obawiała się caryca Katarzyna II Wielka, pięć lat później został zamordowany, a tron objął jego 23-letni syn Aleksander. Subiektywne opracowanie, które ma na celu przybliżyć czytelnikowi w sposób przystępny wydarzenia historyczne, wspomagałem się materiałami z Wikipedii i innymi. Obrazy pochodzą z Wikimedia na licencji CC0.
bWaE.